Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Znow boli


Hm...wczoraj postanowilam wyprobowac nowe zajecie w moim fitness klubie, nie wygladaly na zbyt ciezkie, wiec mysle sobie, raz kozie smierc...i umarlam, a raczej umieram dzisiaj. Zajecie prowadzi ten sam koles ktory prowadzi spinning...wariat kompletny!!! Na spinningu np kaze nam jechac sprintem, po czym kiedy pedalujemy juz tak ze mam wrazenie ze odjedziemy z podloga on krzyczy: 'FASTER, I SAID FASTER!!!' i wczoraj na tych drugich zajeciach bylo dokladnie tak samo. Ja nie moge juz reki podniesc a on 'DON'T STOP!!! I SAID FASTER!!!' Padam z nog, nie moge reki podniesc wyzej niz na wysokosc klatki piersiowej ale mimo wszystko czuje sie szczesliwa. Koles jest naprawde niesamowity, potrafi dac wycisk a po wszytskim usmiechnac sie i zapodac jakis zarcik po ktorym od razu czloweik czuje sie lepiej.  Dzisiaj mam z nim spinning, nie wiem jak dam rade...ale pojde staram sie nie przegapiac zajec zeby nie wypasc z rytmu. Waga nadal stoi...mam tego dosc, ale przeciez nic nie poradze :-( Dobrze ze chociaz kondycja mi sie poprawila :-)