Wczoraj pedałowałam 17 minut, dzisiaj 20 I tak, jestem z siebie dumna
Według planu powinnam dopiero zwiększać czas do 15 minut, a tu już 20
Przez kilka najbliższych dni nie będę dodawała kolejnych minutek, bo jednak po kwadransie zaczynam czuć bardzo duży dyskomfort. No, ale! Przecież jest dobrze! Mam za sobą mini sukcesiki
1. Przyzwyczajanie dupci do siodełka - 6 dni z rzędu.
2. Masowanie rozstępów - 4 dni z rzędu.
3. Rzecz zupełnie nie związana z tematem odchudzania - wyciągnęłam swoje wyszywanie (haft krzyżykowy). Zaczęłam wyszywać ten obraz kilka lat temu i jakoś o nim zapomniałam. Jeszcze dużo pracy mi przy nim zostało....Doszłam do wniosku, że tak godzinkę, czy dwie mogę mu przecież poświęcić. A na brak czasu nie narzekam...
Z jedzeniem zaczęły mi się hopki około okresowe Czyli duże ciągoty w kierunku żółtego sera w niekontrolowanych ilościach... Najlepiej na jakieś zapiekance z dużą ilością makaronu... Heh....
Zaczarowana08
8 stycznia 2014, 15:50Która z nas nie lubi jeść :) Ważne jest tylko to, by robić to z umiarem i starać się wymieniać te bardziej kaloryczne posiłki na coś lżejszego :)
mlle_fitness
8 stycznia 2014, 15:40ja mam ciągoty do dużej ilości jedzenia, a nie do konkretnych produktów. ma sa kra.
montignaczka
8 stycznia 2014, 15:17się ciesz, ze do sera Cię ciągnie, a nie do czekolady i wszystkiego co z niej pochodzi :/ ja to mam dopiero problem, syn mi pomału będzie słoik z nutella z rąk wydzierał, zeby mu na kanapki do szkoły starczyło :)