Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
witaj rozmiarze 38 :)


Dawno żeśmy się nie widzieli :D

Co prawda ciągle podkreśla mi boczki, ale rozmiar 40 już mi strasznie leci. Może się mylę, ale chyba lepiej przez chwilę mieć taki baleronik niż wiszący tyłek i cały czas podciągane gacie. Tym bardziej, że większość bluzek też zrobiła się za duża, więc mi te wałeczki w okolicach pasa ładnie maskują :)

Dotarło do mnie, że przygodę z odchudzaniem zaczynałam mniej więcej od takiej wagi i to był dramat. Kompletnie nie odnajdowałam się z nadprogramowym tłuszczykiem, wszyscy intensywnie komentowali mój wygląd, dawali miliard "dobrych rad" no i w ogóle mięli używanie :< Jak roztyłam się bardziej to spotkania rodzinne niemal w całości były poświęcone moim gabarytom. A teraz, gdy tak ładnie chudnę jest... cisza! Nikt nic nie mówi. Dopiero pocztą pantoflową dowiaduję się jakie wrażenie zrobiło na innych, że pozbyłam się nadwagi. 

Żebym tylko tego nie pokpiła... Z końcem miesiąca rezygnuję z pracy na magazynie. Czyli ta magiczna dawka ruchu się skończy... Dobrze byłoby też obmyślić jakiś plan (ćwiczeń zapewne), żeby utrzymać tą siłę, którą sobie wypracowałam, bo jej utrata byłaby tak samo dotkliwa, jak powrót nadprogramowych kilogramów. Ale czy ja się zmuszę do ćwiczeń? No właśnie... A może pójdę na łatwiznę i kolejną pracę również wybiorę fizyczną? :D

  • tracy261

    tracy261

    5 czerwca 2017, 20:24

    Jak będzie ciepło, to i łatwiej o wysiłek, chociazby spacery. Z czasem znajdziesz substytut pracy fizycznej, który Cię całkowicie zadowoli.

  • cayenette

    cayenette

    4 czerwca 2017, 13:57

    Współczuję "wspierającej" rodziny - smutne, że gdy miałaś nawagę, to nie mieli oporów, aby Ci to wypominać, a gdy schudłaś, to nagle wszyscy milczą i chwalą jedynie za plecami, zamiast Ci pogratulować. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)

    • kawonanit

      kawonanit

      4 czerwca 2017, 17:56

      To chyba bardzo typowe jest.... Przynajmniej podczytując inne pamiętniki widzę, że wiele osób ma podobnie...Dzięki za wsparcie :) Przyda się :)

  • angelisia69

    angelisia69

    4 czerwca 2017, 13:29

    Swietnie ;-) kondycja wiadomo sie przyda,ale i tak micha wazniejsza :P moze zacznij malymi kroczkami,od 10min dziennie co tydzien dodawaj kolejne minutki i oznaczaj to jako sukces? ;-)

    • kawonanit

      kawonanit

      4 czerwca 2017, 17:54

      Z michą (poza kilkoma epizodami) nigdy nie było większego problemu. Gorzej, że jak "przestaję się ruszać" to już tak na amen. Teraz wystarczy tylko, że spędzam całe dnie chodząc i ładnie chudnę. Jak się skończy, obawiam się, że znowu przyrosnę do kanapy... Ale mam jeszcze cały miesiąc na podejmowanie jakichkolwiek decyzji :D

  • Pigletek

    Pigletek

    4 czerwca 2017, 12:56

    Brawo! Chociaż te rozmiary są takie, że w sumie to nie wiem jaki noszę. Ważąc 54 kg pasowały na mnie ubrania rozmiaru 34 oraz 40, XS oraz XL. Nawet teraz jak przytyłam noszę jedne spodnie rozmiaru 36 i 40 :) Teraz tak szyją, że nic nie wiadomo.

    • kawonanit

      kawonanit

      4 czerwca 2017, 17:51

      Co racja, to racja :) Grunt, że w brzuchu zeszłam poniżej setki, ale przypuszczam, że jeszcze z 10 cm. musi zejść, żeby w końcu było estetycznie i zdrowo...

  • Zabcia1978v2

    Zabcia1978v2

    4 czerwca 2017, 11:41

    Lato jest - rower i spacery wystarczą :) a to przecież czysta przyjemność :)

    • kawonanit

      kawonanit

      4 czerwca 2017, 11:48

      Rower odpada z przyczyn technicznych :( ale spacery z radością będę praktykować, jak zawsze :) Tylko, że jak teraz spędzam po 10 godzin na nogach, to czy taki spacerek do 8 km. wystarczy, żeby utrzymać wagę? Raczej powinno, nie? :)

    • ar1es1

      ar1es1

      4 czerwca 2017, 13:01

      Szybkim krokiem to o 5km wystarczy na utrzymanie wagi jeśli oczywiście nie będziesz jadła dużo więcej niż CPM:)

    • kawonanit

      kawonanit

      4 czerwca 2017, 17:48

      Brzmi optymistycznie :)