Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
lubię pracować na nocną zmianę, ale...


...kurcze, nie tak :| No dobra, może nie tyle lubię, co mi to kompletnie nie przeszkadza...  Nie mam problemu z odsypianiem, ani tym podobnymi. Ba, nawet łatwiej mi się zorganizować za dnia. Łatwiej niż mam na pierwszą zmianę! Taka udana jestem :D Jednak w tym tygodniu zaczynam nocki już w niedzielę, od godziny 20. Pewnie skończymy o jakiejś głupiej porze i będę z buta wracać do domu (niecałe 5 km, ale zawsze), a w czwartek jest wolne, więc robi mi się dobowa luka, a potem jeszcze na jedną nockę do pracy... Może być ciężko.

Waga swoim zwyczajem ciągle się waha. Raz pokazuje o kilogram mniej, potem o półtora więcej i tak sobie tańczy przez jakieś 2 tygodnie, żeby w końcu coraz częściej pokazywać ten niższy wynik :D Także cierpliwie czekam na ten czas. Zresztą, po nockach zawsze jestem lżejsza, to już reguła (smiech)

Byłam u fryzjera i od prawie tygodnia walczę z fryzurą. Niby słyszałam, że jak się schodzi ze znacznej długości to potem końcówki żyją własnym życiem przez pewien czas (w sensie wywijają sie jak szalone), ale nie sądziłam, że aż tak długo. Fryzura jest sprawdzona, zawsze do niej chętnie wracam, bo nie muszę wkładać wysiłku w stylizowanie. Zwykle suszenie je ładnie układa, a teraz wyglądam jakby mnie piorun strzelił :< Muszę przeczekać, nic nie zrobię....

  • tracy261

    tracy261

    12 czerwca 2017, 20:30

    Hehe, no z włosami to nigdy nie wiadomo, co wyjdzie :) Czasem trzeba po prostu przeczekać.

  • angelisia69

    angelisia69

    11 czerwca 2017, 16:39

    och te wlosy,potrafia zepsuc nastroj nam kobietom :P tez mam ciezko sie przyzwyczaic jak odswiezam kolorek,bo to jednak nie to samo co po kilku myciach-przyzwyczajenie.Radykalnych ciec nie stosuje na szczescie,jedynie koncowki.Nocki lubisz?jej to chyba jako jedna z nielicznych osob,kazdy zawsze jak martwy po :P Pozdrowienia