Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tylko rutyna może mnie uratować


Właśnie kończy się moje ostatnie logiczne wolne w tym roku... Od jutra wpadam w kołowrotek i na ile znam już ten stan, jeśli tego nie zorganizuję, żeby miało i rękę, i nogę, to będzie płacz.

Co drugi dzień będę miała wolne, więc w teorii wszystko się pięknie składa. W praktyce będę zbyt zmęczona na cokolwiek, więc jeśli nie ma na coś musu absolutnego, mam zwyczaj przekładać to na pojutrze. Gorzej, gdy dochodzi do tego, że tych "na pojutrze" zbierze się całkiem zacna kolejka. Wtedy faktycznie mam ochotę siąść i płakać lub zawodzić. I to z własnej winy przecież.

Także cel nadrzędny na ten czas - nie dopuścić do takiej sytuacji! Zmobilizować się do granic możliwości i poranki przeznaczyć na organizację życia. W ten sposób reszta dnia będzie mogła być " zmarnowana" w jakikolwiek sposób, w jaki sobie tylko wymarzę 😆 czy to serial, czy szlajanie się, czytanie lub marnowanie czasu na necie, czyli ogólnie pojęty relaks.

Niby tak niewiele, a zarazem tak wyczynowo... No, zobaczymy!

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    3 listopada 2020, 07:37

    My mamy wolne w środę 11 ale to chyba cała polska ma wolne a potem to już do 23 grudnia pracujemy, jak nas nie zamkną

  • Janzja

    Janzja

    2 listopada 2020, 21:12

    Oj, jak ja to znam - zmobilizować się na takim czymś. Ja kołowrotek wirem nazywam :P. Logiczne rozwiązanie to to - zrobić z rana co trzeba i mieć labę wieczór. Jak rano nie porobię to wieczorem nie mam siły i źle się czuję, bo nie porobione, a potem się nawarstwia... brrrr. Zdecydowanie trzeba się mobilizować i działać! Ja po trochę łazienkę i sypialnię ogarniam każdego dnia.

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    2 listopada 2020, 13:32

    Czyli w dni pracujące będziesz miała zapierdziel większy niż zwykle? Ile godzin? PrACUJESZ na produkcji? Wiele bym dała za co drugi dzień wolny ;))))

    • kawonanit

      kawonanit

      2 listopada 2020, 13:59

      Pracuję na sortowni paczek. Zmiana 12 godzin z rozliczeniem kwartalnym, więc zdarza się kilka takich dwunastek pod rząd... Ale i tak zdecydowanie wolę taki system niż poniedziałek-piątek po 8! ;) W dni pracujące jestem poza domem 16 godzin, więc nie robię już nic. Nawet po zakupy nie chce mi się wstępować, chociaż na upartego bym mogła... Dlatego wszystko zostaje na dzień wolny, a wtedy mam ochotę tylko odpoczywać zarówno po pracy, jak i przed nadchodzącym dniem hahha.

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      2 listopada 2020, 16:44

      16 godzin poza domem to dopiero masakra. Współczuję. A pracować co drugi dzień po 12 godzin bym chciała spróbować. U nas jest zmiana weekendowa i pracują właśnie w sobotę i niedzielę oraz święta po 12 godzin. Potem cały tydzień wolnego. Nieraz robiłam z nimi nadgodziny. Nie lubię tych ludzi. Trzymam się więc pracy 8/5.

    • kawonanit

      kawonanit

      2 listopada 2020, 16:51

      Coś za coś ;) w sytuacji wyższej konieczności (np jakaś sprawa urzędowa) fakt, że bez problemu można to załatwić (nie trzeba się specjalnie zwalniać) to bardzo duży komfort psychiczny. A długość samej zmiany? Chyba do wszystkiego można się przyzwyczaić ;) pracuję na różnych stanowiskach i czasem wolę sobie zwyczajnie fizycznie pozapierdalać, niż tkwić przez ten czas przed kompem.

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      2 listopada 2020, 16:54

      Mój facet od 12 lat pracuje codziennie przez 12 godzin. Dodatkowo w sobotę 8. Daje radę, wiele razy się go pytałam, czy się nie męczy. Mówi, że spoko. Tylko po pracy musi odpoczywać. Ja większość rzeczy robię, bo na jego miejscu bym padła :P

    • kawonanit

      kawonanit

      2 listopada 2020, 17:22

      Ło matko! To faktycznie niezłe zacięcie! Ale jak tak teraz sobie myślę to Mój ma podobnie 😅 od lat pracuje zdalnie na dzieło, więc ile przerobi, tyle zarobi. No i czasem faktycznie wychodzą to kosmiczne godziny...

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    2 listopada 2020, 10:10

    Powodzenia 🙂