Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przezwyciężając lenistwo


Nowy rok, nowa ja? Nie tym razem. Raczej kontynuacja kołowrotka wpędzonego w ruch w listopadzie. Wyjątkowo chciałam dodać wpis pełny dumy, że tym razem nie planuję, a już działam, ale... leniwa jestem.

Wiem, że potrzebne są wielkie zmiany. Muszę przewartościować rutynę dnia i to w sposób, który ostro pojedzie mi po komforcie. Mówi się, że jedna zmiana na raz, bo łatwo się zrazić. A ja muszę wszystko...  bo baaardzo bym chciała, by pierwsze pół roku dało jak najlepsze wyniki. I żeby była jasność, nie o wagę mi chodzi, a takie parametry jak cisnienie, puls, ogólnie mówiąc krew. W czasie tych 6 miesięcy będą mi często zaglądać w każdą dziurę. Lepszej motywacji do poprawy siebie nie znajdę.

A co zrobiłam do tej pory? 

Odstawiłam alkohol. Chociaż tyle. Testuję piwa bezalkoholowe i na moje szczęście to nie to co kiedyś. Coraz więcej smakuje jak piwo. Czyli ta kategoria nie wymusiła na mnie zbyt wielkiego wysiłku...

Co powinnam zrobić?

Oczywistość - wrócić do diety ograniczającej węglowodany. Bezstresowo na niej chudnę, a docelowo cukier powinien oddalić się od górnej granicy normy.

Po drugie - ruch. Moja aktywność jeszcze nigdy... aż tak bardzo nie istniała. Samo chodzenie będzie jak najbardziej super. Rozważam bieżnię magnetyczną, ale to dopiero po przetestowaniu takiej w sklepie. Inny rodzaj aktywności wdrożę później, po tym jak ćwiczenia oddechowe nie będą sprawiały tyle wysiłku, a i tak zamierzam zacząć od rozciągania.

A co będzie najbardziej wymagające? To ta podchwytliwa rzecz, którą miałam zająć się już wielokrotnie, ale jak zagłębiałam się w temat to porzucam koncept, bo wiedziałam, że... jestem leniwa. Czym jest ta tajemnicza kategoria? Sen. Zadbanie o długość i jakość snu rozwiąże wiele moich problemów. Ale! Ten właśnie punkt będzie wymagał wprowadzenia największej ilości zmian. Najbardziej aktywna jestem w pierwszej połowie dnia. Ogarniam co jest do ogarnięcia, a gdy mam wszystko pozałatwiane - siadam i "odpoczywam". Czyli oglądam, czytam, wyszywam. Tylko ta ostatnia czynność nie wymaga gapienia się w ekran. A tą czynność warto wyeliminować na kilka godzin przed położeniem się. Czyli co? Najlepszym wyjściem będzie podjęcie jakiejś aktywności (np. marsz), a potem prysznic, maseczka, balsamik. I teoretycznie będę gotowa do spania. W czym problem? Jestem leniwa xD tak bardzo lubię nic nie robić wieczorami i sobie pogonić przy serialu... Heh. Ile wysiłku będzie wymagała ode mnie ta zmiana, wiem tylko ja.

To by było na tyle. Tylko tyle i aż tyle. Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie już zawierał konkrety, a nie tylko gdybanie...

  • dziaMa79

    dziaMa79

    10 stycznia 2024, 10:08

    Powodzenia, jestem z Tobą też zaczynam po raz kolejny i walczę ze złymi nawykami

  • PACZEK100

    PACZEK100

    1 stycznia 2024, 19:49

    3mam kciuki!

  • ognik1958

    ognik1958

    1 stycznia 2024, 17:11

    święte słowa o tych konkretach bo.... od wodolejstwa sie nie chudnie . Hmm...ja to dodatkowo systematyzuje w...odnotowywaniu w tabeli realizacji zaliczonych czynników sprzyjających chudnięciu i to...codziennie-powodzenia Tomek👍

  • Janzja

    Janzja

    1 stycznia 2024, 13:58

    Walka z rutyną spania :D Mi tak brakuje czytania przed snem, to by ograniczyło niebieskie światło i porelaksowało.. ale ni w ząb nie umiem ruszyć pójścia w tę stronę. Może w tym roku kto wie :P Powodzenia z rutynowaniem :)

    • kawonanit

      kawonanit

      1 stycznia 2024, 14:19

      Wiedziałam, że mnie zrozumiesz :) kiedyś damy radę :D jak nie opanujemy niebieskiego światła to w ostateczności zostaje jeszcze psychiatra z tabsami...

    • Janzja

      Janzja

      1 stycznia 2024, 14:23

      Jest tyle ciekawych nowych książek ;))