Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Beznadzieja.


Cześć dziewczyny. Piszę, bo muszę gdzieś odreagować. Jestem taka wściekła. Byłam wczoraj w teatrze i siostra i mama zamówiły sobie ciacho. Ja Ostro trwałam przy swoim. Potem jednak zmiękłam i jedynie "dziabnęłam" tyci,tyci kawałeczek, żeby tylko spróbować. Żałowałam potem,ale z drugiej strony byłam dumna, że nie kupiłam sobie niczego słodkiego, tymbardziej, że łaziła za  mną ochota już jakiś czas. Wchodzę dzisiaj na wagę, a tam 89.2. NO BEZ JAJ. 800g?! Prawie kilogram do przodu?! Naprawdę jestem dzisiaj tak zła na to wszystko. Czuję się beznadziejna, a zdrugiej strony nie mogę uwierzyć, żeby był aż taki wzrost i to przez głupi milimetr ciasta :/
Nie zmieniam jednak suwaka, bo zrobie wszystko, żeby wrócić do tamtej wagi. Mam nadzieję, że to jakiś zastój w wodzie czy coś. A @ mam dopiero za jakies 9 dni. Najgorsze jest to, że dzisiaj zjeżdża się rodzina i robimy włoski wieczór. Dwa rodzaje makaronu i sałata i wino. Jestem maniaczką makaronów więc pewnie bym Was okłamała jak bym powiedziała, że ich nie tknę. Postaram się jednak zjeść tylko troszeńkę, na zaspokojenie kubków smakowych i za to dużo sałaty. A jutro godzine na orbitreku. Nie wierzę, że tak się wkurzyłam z powodu tej wagi, ale tak bardzo chciałam,żeby waga się utrzymała,albo się obniżała,ale napewno nie rosła! Na dodatek tak marudzę i gadam, a potem mówię o kolacji. Boże i od razu mam ochotę sobie powiedzieć, że jestem głupia, słaba,beznadziejna i będę zawsze gruba i zejść do kuchni i wyjeść całą lodówkę "żeby udowodnić moje bycie beznadziejnym". No czysty masochizm. Oczywiście się nie poddam,bo rzucenie dietą nic nie zmieni oprócz wagi i ijej wzrostu.
No tak,więc mój wpis nie jest zbyt optymistyczny. Czuję się paskudnie.
                                                                                                                                         
[edit]

Och już po kolacji. Oczywiście, że zjadłam makarony,a teraz mam karę,bo jestem tak pełna, że nie umiem oddychać. Zauważyłam, że mój żołądek się skurczył,bo wcale jakoś bardzo dużo nie zjadłam. Ale złość też już minęła. Dziękuję kochane za tyle wsparcia. Nie ma co się użalać nad sobą, po prostu trzeba przeć do przodu! :) Jutro robię sobie jednodniową owsiankową dietę. Na przeczyszczenie i pozbycie się tych dzisiejszych grzeszków. Oprócz tego mam zamiar jutro ćwiczyć z 2 godziny. (dla jednych może być to mało, dla mnie byłby to znakomity wynik). Dam wam jutro znać czy się udało (a napewno się uda! ).
Mój A. zjeżdża dopiero koło 11 marca,ale pocieszeniem jest to, że już na stałe. I całe szczęście, bo ta praca za granicą doprowadzała mnie do szału (albo szaleńczej tęsknoty,jak kto woli.)
Także już nie marudzę, mam się dobrze, a zważę się dopiero w piątek!

  • judipik

    judipik

    22 lutego 2014, 07:28

    Kochana nie było to takie trudne, bo będąc w Polsce w ogóle się nie ograniczałam w jedzeniu,a ćwiczeń nie było. Przytyłam 4,6 kg przez 3 tyg. Wracajac do dobrego,regularnego odżywiania i do ćwiczeń oraz zrezygnowałam z produktów,na które mam nietolerancję,w ten sposób pozbyłam się tak naprawdę zalegającej we mnie wody. Teraz dopiero zaczynam zrzucać nadbagaż.A Ty się nie martw,to tylko woda Ci się zatrzymała. Widzisz u mnie było pewnie 2.5 kg i szybko zeszło,to i u Ciebie też zejdzie ;-)

  • FeminineBeauty

    FeminineBeauty

    21 lutego 2014, 23:17

    Kawałek ciasta to nie tragedia, nie ma co popadać od skrajności w skrajność. Ale faktycznie podziwiam zaparcie i tak trzymaj, a muszą pojawić się efekty ;)

  • ButterflyGirl

    ButterflyGirl

    21 lutego 2014, 21:24

    Pewnie mozliwe jakos trzeba zwalczyc @ a ty sie nie poddawaj bo ja w coebie wierze! :-)

  • vickybarcelona

    vickybarcelona

    21 lutego 2014, 18:25

    to nie przez ciatko (ten kaałeczek), wahania wagi sa nieprzyjemne na diecie, ale to serio musi być woda..

  • ButterflyGirl

    ButterflyGirl

    21 lutego 2014, 18:15

    Kochana to nie od ciastka, zbieg okolicznosci nie daj sie cwicz i trwaj to zastoj chwilowy woda sie zbiera

  • Grubaska.Aneta

    Grubaska.Aneta

    21 lutego 2014, 18:06

    Oj tam nerwy i złości rozładuj na ćwiczonkach i będzie już git malina, czasem waga tak szwankuje ale ważne by uzbroić się w cierpilości i znów przyjdzie era spadków:) a co do włoskiej imprezki no dla mnie była by zakazana bo u mnie zero mącznych rzeczy w tym makaronów:( chyba że w wersji pełnoziarnistej to tak:)

  • Mata_Hari

    Mata_Hari

    21 lutego 2014, 17:18

    To na pewno nie wina ciasta :) Wahania zdarzają się każdemu, to zależy od cyklu, pory dnia etc. Wyrównasz, spokojnie :)

  • mafre

    mafre

    21 lutego 2014, 17:18

    Ja prawie codziennie pozwalam sobie na gryza ciasta, kawalek czekolady, garsc orzechow lub cukierka i nic sobie z tego nie robie. Nie mozna popadac w obsesje :)

  • valiente

    valiente

    21 lutego 2014, 16:55

    Moim zdaniem powinnaś zacząć się mierzyć, a ważyć co 2 tyg (co najmniej) - po co się niepotrzebie i bezzasadnie denerwować? :) Nie wiesz, że waga nie zawsze ci prawde powie? I ten nagły "przyrost" to na pewno nie przez ciasto, no daj spokój! ;)