Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek


Powoli się rozkręcam.

Z ćwiczeniami nie będzie tak źle jak myślałam.

Niedzielne ćwiczenia trochę zmodyfikowałam , żeby poćwiczyć te 35 minut , a nie paść na zawał.

Na zawał nie padłam . I to jest ten plus.

Jest i minus . Wiem jakich mięśni nie używałam. Jestem totalnie obolała. Nie bolą minie tylko włosy.

Dzisiaj będzie śmiesznie .

A i chciałam powiedzieć że mój osobisty Anioł bardzo się przejął tym moim odchudzaniem.

W niedzielę do kawusi wzięłam cukiera . Och jaki on był śliczny, a jak pachniał .

Ogromna śliwka w czekoladzie . A między owocem a czekoladą jest taka cudowna masa . 

Po prostu mniam. 

No i nagryzłam cukierek żeby dostać się do tych cudowności i nie wiadomo jak, ale to co było w środku znalazło się na mym dekoldzie.

Upaprałam się niemiłosiernie i w rezultacie cukierka nie zjadłam.

Dziękuje Aniołku 😍

  • Mirin

    Mirin

    22 marca 2021, 09:13

    Fajna historia z tym cukierkiem :) Tak trzymaj z ćwiczeniami!