Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
T4,D5,D6,D7


menu z piątku:

1. śniadanie: jajecznica z pomidorami i zieleniną, bułka bez drożdży

2. II śniadanie: koktajl kawowo bananowy

przekąska: jabłko

obiad: barszcz ukraiński z ciecierzycą

kolacja: 4 szt. pierogów z kasza gryczana  i łososiem

trening: turbo ABS

W sobotę jadłam bardzo mało, bo przebywałam poza domem. Na śniadanie były płatki z jogurtem, na obiad tortelini z warzywami i to chyba na tyle...

W niedzielę śniadania nie zjadłam. Na obiedzie mieliśmy gości i przygotowałam kaloryczny, typowo polski obiad: marynowana karkówka, ziemniaki, surówka i gotowane warzywa. Zjadłam na prawdę niewiele. Na podwieczorek - pieczone jabłka pod kruszonką. Kolacje zjadłam już u sąsiadów: tost z serem i szynką...czyli nie ma się czym chwalić. Zwłaszcza, gdy dodam do tego menu kolejne świętowanie urodzin mojego męża wściekłymi psami...Ech. 

Zaczynam piąty tydzień i wracam na swoje tory. Miało być ważenie, ale bateria w wadze znowu nie działa. Nie, nie jest to wymówka, choć ważenia nie znoszę. Kontrola musi być:)

Na wieczór planuje trening ABS.

Pozdrawiam!

  • ola05

    ola05

    19 marca 2018, 10:48

    Nie za mało jesz? Żebyś sobie krzywdy tym nie zrobiła.

    • kemer

      kemer

      21 marca 2018, 08:40

      Trochę masz rację. To nie jest pełne moje menu. Tyle, że ostatnio nie mam na nic apetytu.