Dziś mam marny dzień, nawet nie zrobiłam sobie porządnego makijażu do pracy przez co czuję się jeszcze gorzej :( Wczoraj niestety wieczorem "popłynęłam" zjadłam byle jak i byle co. Długo pracowałam wpadłam do mamy odebrać córkę koło 20-tej a byłam już tak potwornie głodna że jak ujrzałam smażonego kurczaka to po prostu wchłonęłam dwie pałeczki i zagryzłam ogórkiem konserwowym no i do tego dwie kromeczki białego pieczywa - masakra. Potem oczywiście miałam wyrzuty sumienia ale było już za późno. Boję się że takich "wieczorków" będę miała więcej a wtedy cały mój wysiłek pójdzie na marne. No i oczywiście też nie poćwiczyłam wczoraj - w sumie w tym tygodniu udało mi się wykonać tylko jeden trening, może jakoś w weekend to nadrobię. Generalnie tydzień taki bez sukcesu, boje się że niestety zwątpię w siebie i odpuszczę sobie tę dietę, po porstu jestem chyba skazana na otyłość i może powinnam się z tym pogodzić?
Motto na dziś: "wszystko jest bez sensu"
NataliaBlue
31 sierpnia 2012, 08:51Nie poddawaj się. Nie jesteś skazana na otyłość. Dasz radę. Do każdego przychodzą zwątpienia i gorsze dni. Jak się jest człowiekiem to popełnia się czasem błędy i czasem brak sił.
BeataEs
31 sierpnia 2012, 08:51Nie przejmuj się, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Głowa do góry i w żadnym wypadku się nie poddawaj. Każdy ma gorsze dni. Ja dziś też nie mam na nic ochoty. Na dworze pada... ale trzeba się wziąć w garść i iść do przodu czego Tobie i sobie życzę.