Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zanosi się na rewolucję


Dziś wcale nie bardziej optymistycznie niż ostatnio.
addictedd - dzięki za komentarz. Pobuszowałam po nim w twoim pamiętniku i gdzieś przez głowę przeleciała mi myśl, że powinnaś chyba odpuścić sobie tego faceta. Potem pomyślałam, że w zasadzie nie mogę tak na to patrzeć, bo nie znam wszystkich szczegółów, a jedynie odniosłam jakieś ogólne wrażenie na temat tej sytuacji z Twojego pamiętnika. Później jeszcze pomyślałam, że w zasadzie gdyby jakaś postronna osoba popatrzyła na mój związek to też zasugerowałaby mi rozstanie. No i znów wyszło jak w przysłowiu - "Przyganiał kocioł garnkowi". Smutno.
A jak smutno, to znów się wyżalę. 
Dziś dowiedziałam się, że mój mężczyzna znów ma w nosie swój proces edukacji. Po tym, jak spadł na studiach 1,5 roku, a przez pół roku uparcie twierdził, że nadal studiuje oszukując mnie perfidnie i z premedytacją, ciężko jest mi zaufać mu w jakiejkolwiek kwestii dotyczącej studiów. I tak dziś przez przypadek (poprosił mnie o włączenie swojego komputera, bo potrzebował coś z niego ściągnąć będąc w pracy) wyskoczyła mi wiadomość z komunikatora, że starosta roku prosi go o kontakt w sprawie jakiejś poprawki. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Zapytałam go o to - stwierdził, że już to zaliczał i będzie miał przepisaną ocenę. No ok, ale przecież jutro jest ostatni dzień sesji, a wpisu w indeksie nie widać. 
Wyszło na to, że osobnik, z którym jestem, kompletnie nie ma pojęcia o jakichkolwiek terminach związanych ze swoimi studiami, nie interesuje się wcale wynikami egzaminu poprawkowego, który napisał 1,5 tyg. temu i w ogóle to hulaj dusza piekła nie ma.
Czasem mam wrażenie, że on żyje zawieszony gdzieś w jakimś świecie, o którym ja za grosz nie mam pojęcia. 

I dziś wreszcie usiadłam i zastanowiłam się, czego oczekuję od życia, związku i mężczyzny, który będzie to spajał. A zatem:

Pragnę urodzić dziecko. Teraz, zaraz. Wiem, wiem :) ciąża trwa 9 miesięcy. Ale o to właśnie chodzi, chcę zajść w ciążę. Chciałabym też, aby osoba, która się do tego przyczyni była w pełni zaangażowana w ten proces, albo wykazała chociaż cień entuzjazmu z tym związany. Po prostu, żeby była na to gotowa. Mój obecny twierdzi, że nie jest :(

Chciałabym, aby to wreszcie ktoś zatroszczył się o mnie. Dotychczas to ja myślę o opłaceniu na czas rachunków, zrobieniu zakupów, o tym co będzie na obiad, o karmieniu zwierzaków, o planowaniu wakacji i weekendów, o naprawie niedomykających się szafek w kuchni, o wymianie wody w akwarium, o zakupie czujnika temperatury wody w chłodnicy do auta, o złożeniu zakupionego mebla... że o praniu i innych obowiązkach domowych nie wspomnę. A tak bardzo pragnę, żeby to ktoś za mnie pomyślał chociaż raz. Żeby mnie czymś zaskoczył, ucieszył. I żebym nie musiała po raz setny powtarzać, że chciałabym aby coś zrobił. Mój zawieszony w dziwnej myślowej mazi mężczyzna nie dostrzega przyziemnych potrzeb i obowiązków :(

Wiem, że gdzieś są tacy mężczyźni. I nie wiem, czy mam czekać na jakąś odmianę, czy przeprowadzić wspomnianą w temacie dzisiejszego odcinka rewolucję? 

Jeśli dobrnęłaś/dobrnąłeś do tego momentu - napisz proszę, co o tym sądzisz w komentarzu. 

  • keszka

    keszka

    9 lutego 2012, 18:27

    Nie wywieram presji. Szczerze mówię mu o swoich pragnieniach i do niczego nie zmuszam. To nie jest tak, że chcę tego dziecka od wczoraj. Pragnę tego już od dwóch lat, ale czekam cierpliwie. Niestety czuję się nieszczęśliwa z tego powodu i powoli powątpiewam, że doczekam momentu, kiedy on będzie gotowy. Z tym zaufaniem to też prawda. Właśnie dlatego powstał ten wpis. Czuję się dość zagubiona i nie wiem, czy jest sens czekać dalej, aż on pokaże, że można mu ufać i że mu zależy, czy może lepiej nie ciągnąć tego dalej w złudnej nadziei. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

  • cataleyaa

    cataleyaa

    9 lutego 2012, 17:56

    jeśli Twój partner nie jest gotowy na dziecko to w żaden sposób nie powinnaś wywierać na nim presji, dziecko to poważna decyzja i lepiej, żeby przyszły tatuś też tego chciał. i proszę Cię zastanów się czy chcesz mieć dziecko z kimś komu nie do końca możesz zaufać?