Przez 22 lata szczuplak - aż tu nagle skończyło się bezkarne jedzenie chipsów i piwkowanie :) Więc od 5 lat z konieczności uczę się prawidłowo odżywiać. A właściwie to już umiem - teraz wcielam wiedzę w życie. Nie dopuszczę już do nadwagi.
1985 - 2007: bez większych zmartwień dotyczących estetyki i wyglądu - dojrzewam sobie i imprezuję ważąc max 52 kg do osiągnięcia wieku 21 lat / mam 161cm wzrostu
2007 - 2009: stopniowo jest mnie coraz więcej - antykoncepcja... roczny pobyt w Anglii pod tytułem Fish&Chips... przypadkiem ujawniona niedoczynność tarczycy = ważę 67kg
02.2009 - 09.2009: już w Polsce - endokrynolog zaopiekował się tarczycą, a ja swoim ciałem na siłowni - zadowolona z efektu powoli "tracę parę" i kończę odchudzanie = ważę 58kg :)
09.2010: rok stabilizacji w życiu i diecie, a tu nagle atak epilepsji - ostrzeżenia, że na leku Depakine łatwo przytyć okazują się smutną prawdą - w ciągu kilku miesięcy wracam do 67kg ......! oswajam się kilka m-cy z myślą, że nie akceptuję swojego wyglądu i zaczynam walczyć w 2011, wracam na siłownię, efekty niestety wstępnie mizerne :)
od 01.2012: zmasowany atak pt: "***** nieee dam się i tyle" - bardzo trudno i wolno ale sukcesywnie CHUDNĘ - dużo ćwiczę (gdy byłam szczuplakiem nie doświadczyłam regularnych ćwiczeń i fitnessu), dobrze jem, a przede wszystkim oswajam żołądek z tym, że jem mniej i uważniej niż kiedyś (bardzo odczuwam zwolniony metabolizm..pewnie od lekarstw)
06.2012: Jest 57,5! Na razie przerwa - potem modelowanie
08.2012: początek ciąży .... do urodzenia Zuzanki mam 17 kilogramów na plusie - hah no to od nowa