Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
TAE BO Cardio Inferno - uwielbiam to :D


Minął okres świąteczno-noworoczny, więc czas najwyższy wrócić do ćwiczeń. Muszę przyznać, że przez ostatnie trzy tygodnie mocno zaniedbałam moją aktywność fizyczną i dietę - najpierw byłam przeziębiona, a potem przyszły święta i nowy rok :(. Pomimo zaniedbań w diecie i ćwiczeniach nie przytyłam zbyt dużo, bo tylko pół kilograma, więc uważam to za dobry wynik. Może błędnie, ale z góry założyłam, że w okresie świąteczno-noworocznym nie uda mi się zgubić zbędnych kilogramów, więc skupiłam się na tym, żeby jak najmniej ich przybyło, ale nie o tym miałam pisać. Od 2 stycznia próbowałam zacząć ćwiczyć, ale ciągle coś mi przeszkadzało (niestety w tym moje lenistwo :(). Trudno było mi się zmobilizować, bo jest zimno itp. (każda wymówka jest dobra ;)), ale w końcu powiedziałam sobie, że jak dzisiaj nie zacznę, to będę to odkładać w nieskończoność. Wybrałam swój ulubiony zestaw ćwiczeń TAE BO Cardio Inferno i zabrałam się za ćwiczenia. Nie spodziewałam się, że aktywność fizyczna sprawi mi tyle przyjemności. Pierwszy intensywny wysiłek fizyczny od prawie miesiąca, a mi udało się nadążyć z wszystkimi ćwiczeniami i wykonywałam je cały czas z uśmiechem na ustach. Czuję, że mogłabym góry przenosić. Uwielbiam się solidnie zmęczyć :D. Nie mam zamiaru odpuszczać więcej treningów - dają mi mega pozytywnego kopa i sprawiają, że mam ochotę na więcej, a mam jeszcze nad czym popracować.