Dziś trochę z innej beczki.
Otóż w pracy mam czarownicę! Na początku nie wierzyłam w plotki dopóki sama, na własnej skórze się nie przekonałam. Dziewczyny mówiły mi, że rzuca uroki i ma niezwykły dar wyciągania od ludzi informacji. Jest osobą bardzo konfliktową. Za każdym razem, jak ktoś się z nią pokłócił dostawał wysypki, bolała go głowa, wymiotował. Wiedziała, o rzeczach, o których nikt nikomu nie mówił. Jak mówiła komuś, że np. ładny ma sweter za chwilę w swetrze pojawiała się dziura albo plama:/. Chciało mi się z tego śmiać, aż do piątku. Strasznie pokłóciłam się z tą dziewczyną (próbowała mi wcisnąć swoją robotę). Poszły ostre słowa. Ale wiadomo, jak to w piątek wyszłam z pracy i zapomniałam. Za to w sobotę cierpiałam. Czułam się słaba, kręciło mi się w głowie, leciała mi krew z nosa. Zdychałam w łóżku cały dzień. W sumie myślałam, że to tylko osłabienie, ale dziś w pracy spytały mnie laski z biura jakie skutki odczułam po tej kłótni. Sama nie wiem co o tym myśleć.Wszystkie noszą czerwone wstążki, może też powinnam? Nie wiem, czy taka zwyczajna kobietka, pracująca w biurze może mieć aż takie zdolności:/ Dobrze, że jutro wolne.
Daria2441985
2 maja 2011, 21:10Zgadzam się z koleżanką poniżej. Nie bierz rego tak do siebie bo to raczej jest kiepski żart Twoich koleżanek...