Po wczorajszych ćwiczeniach Callanetics dziś ledwo się poruszam. Zakwasy mam jak cholera, aż boję się co będzie jutro.
W ogóle ostatnio mam problem z moim mężem. Niby wszystko ok - kochamy się, wspieramy, a jednak czegoś mi brakuje. Coraz rzadziej robimy coś razem, nie wychodzimy nigdzie, jak gdzieś idziemy coraz rzadziej trzymamy się za ręce ... niby taka błaha rzecz, a jednak brakuje mi tego. Kiedyś mi pomagał - teraz muszę się o wszystko prosić. Ehss, a może to ja jestem przewrażliwiona. Co o tym sądzicie?
Dziś zjedzone:
Śniadanie: 2 małe, cienkie kiełbaski cielęce, pomidor, 2 wasy, kawa z mlekiem
II śniadanie: Winogrona ciemne
Przekąski: Cappucino z magnezem i 1 wasa
Obiad: miseczka zupy warzywnej
Kolacja: pomidor + tzatziki :)
Ćwiczenia:
30 min ćwiczeń intensywnie spalających tłuszcz (z Shape)
10 min jakiś wymachów, przysiadów, podskoków.
Więcej nie dałam rady i tak ledwo się ruszam
Jutro będzie lepiej. Musi być. !
carbonwhite
7 września 2011, 12:49Znam ten ból - ale pomyśl, że następnym razem już będzie łatwiej, a poza tym ile kalorii spaliłaś!
apple12
6 września 2011, 21:49Zaciśnij zęby i rozbij zakwasy. Po pierwsze spalisz więcej a po drugie jaka satysfakcja! :D