Jaka ja jestem zła, wkurzona, zdenerwowana i sama nie wiem na co! Chyba okres się zbliża.
W ogóle ten tydzień jest dla mnie jakiś masakryczny - w pracy połowa ludzi chora, w związku z tym jeszcze większy zamęt. Do domu wracam po 20, jutro po 21, w czwartek po 22, a w piątek jadę do rodziców. Sobota i niedziela na weselu. Luz. Dam radę. Dietę będę trzymać, nie wiem co z ćwiczeniami, bo już nie wyrabiam - wracam do domu to padam na twarz. Nawet poczytać nie mam czasu i ochoty.
Na dodatek ta pogoda - ohyda!
nomorejojo
12 października 2011, 12:18z tą pogodą to racja...ale dzisiaj jakby lepiej...trzymaj się i udanego wesela
reiven
11 października 2011, 20:44taniec jest najprzyjemniejszą formą ruchu :) a na weselu o to łatwo :) sprzątanie - te wszystkie skłony, przeciągania to ćwiczenia również :) i widzę, że zalatana jesteś cały dzień :) ruch jest :)
koralina1987
11 października 2011, 20:38ćwiczenia odbijesz na weselu :) wyrywaj wszystkich facetów od pierwszego tańca, nie dawaj im odetchnąć a jak się zaleją (oczywiście potem) to zmieniaj na kolejnego, to będą najlepsze ćwiczenia :) a jaką przyjamność sprawisz młodym:) będą się cieszyć że się tak rewelacyjnie bawiłaś na ich weselu ;)
stenia315
11 października 2011, 20:29nie jestes sama ja tez mam taki jakis dzien do du....y