Nareszcie się poruszyło kilogramowo :) Od rana chodzę z uśmiechem na twarzy:) Rano waga pokazała 114, 1 tak jak już pisałam będę ważyć się co niedzielę i będę zmieniać pasek co zmianę wagi żebym miała motywację . Mam nadzieję że tylko w święta dam radę bo jadę do swojej mamusi a jak to u mamusi pełno frykasów :) Ale damy radę :) Dzisiaj już o 8 30 poszłam do kościoła z młodszą córką poświęcić palemkę później na sumę poszła moja starsza córka z mężem bo starsza spiewa w scholi dziecięcej i musi być i spiewać na różnych uroczystościach i procesiach a dla młodszej by było za długo , dlatego tak oddzielnie. Moje kochane mam nadzieję że w następną niedzielę pozbędę się znowu trochę z tej wagi . Tylko pewnie zważę się w sobotę bo nie będę do mamy zabierała wagi a ona nie ma u siebie . Trzymajcie za mnie kciuki . bo nie chciałabym dzisiaj się cieszyć a za tydzień płakać :)
samotnicaaa
14 kwietnia 2014, 11:35Wlasnie najgorsze te swieta pod wzgledem jedzeniowym.
Niecierpliwa1980
14 kwietnia 2014, 10:25Żadne tam "płakać" -jeśli zjesz coś więcej,to przecież tylko twoja ręka ci to włoży do paszczy :-) Po co płakać- zawsze można wyspacerować ,cy wyskakać :-)
malgorzata13
13 kwietnia 2014, 20:37trzymam kciuki ,ja jutro się waze. pozdrawiam
Grubaska.Aneta
13 kwietnia 2014, 20:17mnie też czekają pomiary, grryyy! A tobie gratuluję pięknie;)
Wiosna122
13 kwietnia 2014, 16:56trzymam kciuki, ale trzymać to ty się musisz najbardziej, swoich postanowień :DD