Kończy się czas pokus i wyrabiania silnej woli. Byle do środy, a pootem śledzik, który mnie jakoś cieszy. .... Umartwienia mi bliższe niż zabawy beztroskie. No właśnie, bez... troski jakoś nie jest, ale humor - z wyjątkiem momentów grozy - DOPISUJE.
Zaczęłam kurację cytrynową - codziennie od jednej do pięciu - potem znów do jednej. Piję polecony przez roogirl olej lniany i czuję się świetnie. A np. słonecznikowego nie mogę... I masuję się rozgrzewająco i antycellulitowo. Może coś zadziała?
Chyba postanowię by zrezygnować całkiem ze słodyczy na czas postu. Jeszcze jakoś zbieram się w sobie, ale...
Do niedzieli, Kochane, zobaczymy co się wykluło z moich postanowień.
misskitten
20 lutego 2013, 21:00dzięki, pierogi to mi wychodzą gorzej z ciastami, jestem znana z zakalców;-)))))
alinan1
19 lutego 2013, 12:51niby zimą też mozna chodzić, ale fakt jak cieplej to przyjemniej!
roogirl
15 lutego 2013, 21:43Jak ja uwielbiam domowe faworeczki mmm :) Pewnie można tam każde mięso wsadzić, kwestia, że jedno dłużej inne krócej smażyć pewnie :)
alinan1
15 lutego 2013, 19:21ano....życie czasami boli:):):) Dobrze, że tylko czasami:):)
alinan1
14 lutego 2013, 10:54dzięki za kciuki. Znam tą kurację cytrynową..Też kiedyś zrobiłam...