Dzien drugi spoko, jem co mi kaza, na tyle na ile moge tu dostac potrzebne produkty, cwiczyc cwiczylam :). Jestem glodna ale walcze z tym, nie lada jednak wyzwaniem jest przygotowywanie posilkow dla dzieci, ktore na diecie nie sa...:). Niebawem bede miala do dyspozycji 2 wieczory w tygodniu no i oczywiscie weekendy, mysle wiec jaki sport zaczac uprawiac. Przez lekcje tutaj na fitnessie zainteresowal mnie Pilates, jest trudny przy mojej kondycji jak cholera ale jest w nim cos przyciagajacego, pieknego. Wyglada zwiewnie (trenerka wygladala, mnie do zwiewnosci bylo daleko ;)) a jest naprawde trudny. Postanowilam, ze sprobuje Pilates i Yoge poniewaz uwazam, ze pomimo podobienstw pieknie sie uzupelnia zamiast nakladac. Zobaczymy w praktyce co z tego wyjdzie. Jestem podekscytowana bo nigdy nie rozwazalam zadnej z tych dyscyplin, nawet pare miesiecy temu ktos mi Yoge polecal a ja jakos siebie w tym nie widzialam... az zupelnie zmienilam zdanie. Wiem, ze te sporty nie pomagaja w odchudzaniu za bardzo ale za to rzezbia cialo, poprawiaja kondycje, rozciagaja i nie jest sa to TYLKO sporty ale i filozofia, umysl trenuje w tym samym czasie co cialo :). No i jak sie temu oprzec..? Do tego basen i cos jeszcze. Byleby nie wszystko na raz bo sie wykoncze w tydzien i zniechece.
Dzien 2 mija, niebawem dzieci ida spac a ja tuz po nich :)..