Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatnie dni były straszne...


Ojej, szczerze nie radzę sobie. Tak, ja sobie nie radzę. Ta, którą ludzie uważali za ciągle uśmiechniętą, pełną sił i wiary w swoje możliwości. Nie potrafię. Mam kompulsy od kilku dni. Dziwne uczucie. Siedzisz i czujesz, że czegoś tak ci brakuje. Idziesz do kuchni. Bierzesz jedną rzecz. Stwierdzasz, że w sumie kolejna ci nie zaszkodzi. I tak ciągle, aż czujesz, że jest ci niedobrze z przejedzenia, czujesz się dwa razy większa. Myślisz, że jedzenie cię uszczęśliwi, a jest na odwrót. Czujesz się okropnie, bo raz czujesz się większa, a dwa, widzisz, że sobie nie radzisz i nie potrafisz walczyć z samą sobą.
Wracam, myślę, że na stałe. Czuję się sama, potrzebuję wsparcia. Nie mogę tak dłużej, bo to co robię, już nie skutkuje tylko w mojej samoocenie, ale też w moim ocenach z wfu, tzn. w mniejszej skuteczności wykonywania ćwiczeń. Wracam. Zaczynam jutro. Koniec z obżeraniem się. Koniec ze słabością. Koniec z przegrywaniem i czuciem się jak ofiara.
  • haveheart

    haveheart

    2 października 2013, 18:06

    trzymaj sie!