Po piątkowym treningu moje nogi doprawilam jeszcze przysiadami wczoraj (3 dzien wyzwania był ciężki, ale przysiady zgodnie z rozpiska odbebnione) i dzis rano serio miałam problem, żeby wstać z łóżka. Sturlalam sie wiec na dywanik przy łóżku i tak sobie cichutko pojekujac (żeby nie obudzić Mojego) wyczlapalam sie z sypialni...
Ciepły prysznic na niewiele sie zdał, wiec postanowiłam rozciągnąć to co najbardziej obolałe, wiec poskrecalam sie w precelek i dawaj. Ulga niesamowita, choć na początku wydawało mi sie, ze ktoś mnie łamie kołem i porozpadam sie na kawałki. Wstawanie z podłogi pomimo rozciągania nie było zadaniem łatwym, ale jak już osiągnęłam pełen pion było zdecydowanie lepiej...
Teraz mam tylko problemy z siadaniem, bo mi sie uda trzęsą jak dwie galaretki, chyba sie boja kolejnych przysiadów... ;)
No ale przecież nie można tak zmarnować tego dnia treningowo, wiec jeszcze trzy serie brzuchow zrobiłam i teraz już naprawdę czuje sie jak żółw przewrócony na skorupę... Zupełnie bezsilna... Ale zadowolona! Jest moc
klaudusieq
23 lutego 2014, 20:08Wiem wiem jak boli to rośnie ;)))) dzieki za miłe słowa :)
fijka89
23 lutego 2014, 19:47Jak boli to znak, że niebawem będą efekty.
kingulka1990
23 lutego 2014, 15:55Zakwasy ? Mhmm... może to dziwne, ale ja lubię zakwasy i jak mnie wszytsko boli po treningu, bo wiem, że dałam z siebie 110%. Powodzenia w dalszej walce !!
lemoone
23 lutego 2014, 15:53ja też mam okropne zakwasy,że wczoraj nie byłam w stanie zdjąć bluzki :D
somebodymore
23 lutego 2014, 15:41Super, że ćwiczysz, bo to podstawa. Dzięki nim, efekty są o wiele lepsze:) Oby tak dalej! Trzymam kciuki i pozdrawiam :))