Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spełnione postanowienie


Dawno nie pisałam. Dlaczego? Bo się starałam zmobilizować i wytrwać w postanowieniach.
Zaczęłam biegać. Jak? Normalnie, po chodnikach. Wiem, wiem, niepolecane ze względu na obciążenie stawów... Ale jeśli w okolicy nie mam parku a mam dosyć wycierania butów z psiego (mam nadzieję!)...wytworu fizjologicznego, to co mam zrobić?
Biegam codziennie, ok godziny 20-21 po ok 45 minut. Moim celem (kolejnym już) jest przebiegnięcie całej trasy bez przystanku. Do tej pory udało mi się zejść do 1 przystanku "marszowego".
To dziwne ale chyba się uzależniłam... Jeśli się zbliża godzina biegania aż mnie nosi, a jeśli z jakiegoś powodu nie idę biegać, np deszcz pada, to bardzo źle to znoszę, mrowią mnie nogi, nie mogę usiedzieć w miejscu.... Jakby całe ciało wręcz krzyczało: "no dalej, biegnij!!"
Tak więc, zgubiłam 2 kg! Ekstra! Mam nadzieję, że zapał do biegania nie minie tak jak zeszłoroczny śnieg - nagle i gwałtownie.
Zaraz 20, idę biegać, bo nie zasnę