Oczywiście, jeśli znikam, nie robię regularnie wpisów to znaczy, że coś jest nie tak:) Menu z wczoraj:
śniad - pół jogurtu naturalnego
2śniad - "kapuśniaczek" z piekarni...
obiad - łyżka kaszy, ogórek i shaorma ( kupione w galerii, zjedzone tam również)
kolacja - big milk
Byłoby git ale był koncert i poszły ze 4 browary ( po których dziś strasznie bolał mnie brzuch, chyba przez to iż nie piję gazowanego w ogóle prawie...) i do tego 200 gram frytek :| No pozamiatałam.
Dzisiejszy dzień:
śniad - bułka z szynką, serem i pomidorem
2 śniad - kawałeczek jakiegoś kremiastego ciasta ( byłam u chłopaka, a że wczoraj miałam imieniny, jego Mama poczęstowała mnie tłumacząc, iż ciasto imieninowe nie tuczy. Nie skomentuję już...)
obiad - jajko sadzone, ze 3 ziemniaki
kolacja - jogurt pitny 0%
Tak więc wracam na dobre tory. Zaraz spylam na rower. Muszę zadośćuczynić. Poza tym kupiłam sobie balsamy wyszczuplające, antycellulitowe i bóg wie co jeszcze robiące:P Powodzenia!
GoodTimes
12 czerwca 2011, 21:02najwazniejsze aby powrócić na właściwe tory tak jak piszesz.... Mnie zawsze ciężko poźniej się pozbierać ale widzę Tobie nie jest tak trudno... I bardzo dobrze. Samych "udanych" dni życzę!
niuss
11 czerwca 2011, 18:52powodzenia ! na pewno grzeszki nie wplyna na Twoja wage :)