Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zbyt szybka radość wagowa...


Buu.. Wczoraj z siorką poszłyśmy się zwazyć. Takie rytualne ważenie. Siora wchodzi - 63.80 - ja już załamka bo na bank będę miała więcej... Wchodzę ja - siora pociągnęła mnie do dołu i pokazało się 66 (sic!) a tu nagle.... 61.9 jezusmaryja... Więc ja podskoki, łzy szczęścia itp... Ale coś mi nie pasowało. Weszłam raz jeszcze i miałam rację - waga ześwirowała. 64,60 czyli zastój jak był, tak jest. Ale masakrą było to uczucie gdy zobaczyłam 61.. jeeej :D od razu pomyślałam, że już tak blisko do 5 z przodu! No niesamowite uczucie... Później chciało mi się płakać, że jednak nie ważę tyle.. Ale samo uczucie było boskie.. w momencie stałam się taka lekka... ah...
  • figlarnaa

    figlarnaa

    6 sierpnia 2011, 14:09

    mi wlasnie tez pamietam stanela na 65 i stala 2 tygodnie... ale to chyba dlatego ze mialam problemy z toaleta a tez ponoc w pewnym momencie waga sie zatrzymuje... ;] ale kupilam aplefit i poszlooo :D

  • samela

    samela

    6 sierpnia 2011, 13:20

    już niedługo będziesz miała swoją 5 ;) pozdrawiam

  • ewelka16

    ewelka16

    6 sierpnia 2011, 13:04

    moja waga też świruje, heh:D

  • klaudeczka1983

    klaudeczka1983

    6 sierpnia 2011, 12:56

    moja droga, mam taki sam wzrost co Ty i początek mojego odchudzania to było 66,6, teraz mam 54,4 - dałam radę Ty też dasz, nie załamuj się, moja waga też czasem skacze, czasem wariuje - raz pokazała 49!!!! będzie dobrze, tylko niestety - trzeba się pilnować!

  • charlotteka

    charlotteka

    6 sierpnia 2011, 12:52

    Aj spokojnie!:) To uczucie będzie jeszcze lepsze kiedy waga nie będzie świrować. Pójdzie z górki. Też czekam na tą piątkę z przodu :)