Jest mi strasznie wstyd. Odkąd postanowiłam się udzielać na vitali, pilnować pamiętnika- odchudza się minęło sporo czasu. Całkowicie odpuściłam sobie dietę, ćwiczenia. Jest mi cholernie źle. Nie powinnam aż tak mieć bzika na tym punkcie. Dobija mnie fakt że odchudzam się już tak długo i zawsze bez skutku. Teraz okres świąteczny i miliony pokus. Piekę ciasteczka, babeczki, sprzątam. I oczywiście JEM. Zastanawiam się co lepsze. Odchudzanie od jutra (pilnowanie godzin i tego co jem), czy znowu przekładać i robić jakieś fikcyjne daty- od 1 stycznia;/ Potrzebuje chyba czyjejś pomocy. Nie dam sobie rady. Plan działania, efektów, motywacji... Nie wiem co mam myśleć. Myślę za dużo o diecie to jest źle. Myślę za mało to też nie lepiej. Co robić? Najgorsze w moim wypadku jest ciągłe podjadanie i słodycze które są wszechobecne w każdej postaci. Może eliminujące te 2 czynniki w końcu schudnę?
reksio85
19 grudnia 2013, 22:01po pierwsze primo - od dzisiaj, po drugie - musisz przekonać samą siebie dlaczego to robisz, czy naprawdę tego chcesz i potrzebujesz. Bo jeśli odchudzanie ma być torturą, to po co się unieszczęśliwiać? :) Znajdź w tym przyjemność i dobre strony. a Słodycze zjedz sobie w dzień czasem, nie zeruj bo będziesz miała ataki na słodkie ;)
RunTheShow
19 grudnia 2013, 19:59Po pierwsze smutek zamień w złość - najbardziej motywuje przy ćwiczeniach ;) Nie ma czegoś takiego jak od pierwszego stycznie, walcz od teraz! Jeśli chodzi o pomoc zawsze mogę udzielić wsparcia i porad inne użytkowniczki też :) Nie możesz być sama, miej choć jedną osobę która w ciebie wierzy a uda ci się, pozdrawiam :)