Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10,11,12.05.2013


Dzisiaj jest 8 dzień diety- nie był najlepszy, bo czuję mały kryzys. Mam ochotę na coś słodkiego i nie mogłam się skupić gdy byłam u mamy. Niby najadłam się tych swoich świństewek, ale byłam jakaś głodna i podgryzłam coś słodkiego, ale tylko gryzki i podjadanie- takie małe grzeszki. Ogólnie się trzymam. Dzisiaj rano się zważyłam. Suma= 77,7 kg. Myślę, że w ciągu tygodnia mogło zejść około 3 kilogramów, bo miałam już naprawdę rekord wagowy. Zatem- warto walczyć! Wiem, że warto, mam motywację- ale te potrzeby mnie przygnębiają, bo nie zawsze będę taka twarda, a to dopiero tydzień walki. Trzymam się diety dukana, ale jeżdzę rowerem do pracy i będę robiła brzuszki, bo nie chce tylko zejść z wagi, ale chcę aby moje ciało wyglądało dobrze. Niech spada ta waga powoli ale systematycznie i  nawet jeśli będę się załamywać, nie mogę przestać!!! To zbyt ważne, to zbyt fajne- jest być szczuplejszym.Zbieram się w sobie na następny tydzień. Gdy jestem w pracy to radzę sobie lepiej niż w czasie gdy jadę do mamusi i wszystko mnie kusi. Teraz tylko poniedziałek i wtorek z warzywkami, a potem 3 na 3- białka i białka+warzywa. Do skutku. A cel to 69 kg. Wiem, że to będzie już bardzo duży sukces dla mnie. Pomyślałam sobie,że jak się uda to zjem wielki torcik bezowy ala daquaz, hihihihi! Idę zaraz zrobić sałatkę na jutro, bo muszę być przygotowana na napady głodu. Brakuje mi troche smaków. Muszę się wezbrać w sobie ponownie, tak jak tydzień temu!!!!Dam radę!
  • ambus

    ambus

    12 maja 2013, 22:14

    Uwaga na efekt jojo. Życzę wytrwałości na wszystkie etapy diety.