Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekend poza komputerem


W związku z tym, że jutro wyjeżdżam (jednak jutro, dałam sobie dzień na to, żeby się wykurować) i nie będę miała dostępu do komputera ani internetu jest to mój ostatni wpis przed poniedziałkowym wieczorem. Macie jakieś pomysły jak trzymać względną dietę na wyjeździe? To chyba powinno być proste:D. Dziś było prawie proste. Znów lody na drugie śniadanie. Obiecuję, że to ostatni raz!!!!!!!!!!!!!! To pewnie demotywujące, chociaż uważam, że skoro zamiast i w sumie mniej kaloryczne niż normalne moje drugie śniadanie, to nie żaden grzech:).

Śniadanie (grahamka z serem, warzywami i rybą z puszki, tradycyjnie rooibos z cukrem trzcinowym):



Drugie śniadanie (dwie gałki lodów śmietankowo-owocowych z lokalnej lodziarni):



Obiad (przepyszny stek z dojrzewającej wołowiny z Sokołowa (około 120 g), trójkątna bułka z różnymi ziarnami, buraczki, pomidorki, sałatka szwedzka, pieczarki):



Biorąc przykład z jednej z vitalijek, której to pamiętnika za nic w świecie nie potrafię znów odnaleźć, postanawiam zaprzestać szukania sobie wymówek do niećwiczenia i wprowadzam to postanowienie w życie w trybie natychmiastowej wykonalności! Dziś godzinka callaneticsu odhaczona :). Jak wrócę muszę sobie zrobić jakiś rozsądny plan treningowy. A teraz wskakuję do łóżeczka, bo jutro wczesna pobudka. Dobranoc chudzinki.

  • channahka

    channahka

    25 marca 2013, 14:38

    Ja też uważam, że na drobne grzeszki można sobie pozwolić - człowiek się lepiej czuje niż wtedy, kiedy obarczony jest tysiącem dietetycznych zakazów :). Ćwiczysz, trzymasz się diety, więc te lody to też nie koniec świata:). P.S. Ładnie robisz zdjęcia.

  • madllen1984

    madllen1984

    22 marca 2013, 07:31

    Czasem lepiej zjeść coś zakazanego.. niż katować się a później mieć napady "żarcia"