Nie podobał mi się ten weekend dietetycznie aaaaaani troszeczkę. Łącznie prawie 20 godzin w podróży, zero czasu i warunków na robienie normalnego jedzenia, za dużo wina i mało kontrolowane jedzenie. Aż się boję jutro stanąć na wagę. Zwłaszcza, że pokaże pewnie kilogram więcej niezależnie od tego co się stanie, bo jakoś jutro-pojutrze wypada mi @ i zawsze jest ten nieszczęsny kilogram więcej, ja niby wiem, że on jest tylko ze względu na nią, ale i tak dopóki nie zniknie nie umiem sobie wytłumaczyć, że to przejściowe:). Ech... Do następnych wyjazdów przygotuję się lepiej. Przede wszystkim mentalnie:). Trzymajcie się chudzinki.
patrycja.wisnia
25 marca 2013, 22:58dobrym pomyslem bedzie dac sobie tydzien i sie nie wazyc bo wtedy nie popadniesz w smutek i zal jak zobaczysz kilo wiecej, a za tydzien bedzie normalnie juz :)