Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 5. Wreszcie wszystko ok:)


Wreszcie nie mam do siebie zastrzeżeń:). Dieta ok. Skalpel zaliczony. No i jeszcze bieganie po rynku z ośmiokilowym ciężarkiem na rękach:). 

Przed treningiem jogurt naturalny, truskawki, pół garstki płatków kukurydzianych, otręby gryczane.

II śniadanie: omlet ziołowy z dwóch jaj z pastą z wędzonego dorsza, jalapeno, ogórki małosolne, sałata.

Coś na kształt lunchu naprędce zmontowane w ogródku piwnym (nie piłam piwa:)))): serek wiejski, pieczywo chrupkie, łosoś nadziewany szpinakiem.

Kolacja: 2 kromki dziwnego chleba z biedronki, tatar wołowy + różne pikle.