Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ajć! O mały włos i bym uległa pokusie.


Cześć:)

Do godziny 19 byłam wczoraj z siebie bardzo dumna! Wszystkie założenia zrealizowałam - udało się poćwiczyć i z dietą było wzorowo - do momentu aż nie zajrzałam do lodówki

żeby wyciągnąć jogurt na rano do owsianki...

Kupiłam w zdrowej żywności pycha pasztecik z indyka i podkusiło mnie żeby spróbować. 

:<

Poszły dwie kromy z pasztetem na kolację po 20 (a miałam unikać węgli na noc!):?

Jakby tego było mało (a na prawdę po tych kanapkach byłam najedzona) zaczęłam robić musli. Takie domowe i pyszne z płatkami owsianymi, żytnimi, orzechami, bananami suszonymi, owocami suszonymi ... i jak tylko spróbowałam plasterek banana tak zaczęłam wsuwać całą mieszankę bez opamiętania. Była taka DOBRA! eh... 

nie ma się czym chwalić(loser)

Ale to było wczoraj. Dzisiaj jest nowy, lepszy dzień!:)

Na śniadanie zjadłam owsiankę jogurtową z jabłkiem i cynamonem:

przed chwilką wypiłam kawę i zjadłam banana. 

Na obiad wzięłam ze sobą do pracy zupkę pomidorową z grzanką i kawałek udka gotowanego z surówką.

Dzisiaj będzie grzecznie i aktywnie. Obiecuję(swiety)

Miłego Dnia Wszystkim!