Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z natury jestem potwornym leniem, który bardzo chcialby zmienic swoja sylwetke ale ma problem z motywacją. Stosowałam już wiele roznych diet i cykli ćwiczeń ale nigdy nie udalo mi sie osiagnac upragnionego celu. Myślę, że założenie konta na Vitalii będzie pierwszym krokiem do "nowej" JA!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16082
Komentarzy: 215
Założony: 29 lutego 2012
Ostatni wpis: 12 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kopciuszek1990

kobieta, 34 lat, Kielce

167 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: szczupłe nogi i piękna pupa w szortach!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 listopada 2014 , Komentarze (3)

Hej:)

Jest dobrze!

Kolejne wysiłki w postaci ograniczania się z niezdrowym jedzeniem przyniosły miła niespodziankę: 

dziś na wadze - 58,6 kg.

Co lepsze, nabieram coraz silniejszej motywacji bo już tak niewiele mi brakuje:)

Pokusy są i będą.

Wczoraj wpadły trzy ciasteczka...co w sumie i tak jest sukcesem bo tylko trzy. 

Nie 10, nie paczka... 

Powoli zaczynam zmieniać myślenie.

Jak mam tzw. "szukacza" i ochotę na coś dobrego to stwierdzam po chwili, że szkoda moich starań, żeby się cofać.

Ja chcę iść do przodu!

Każdego dnia walczyć ze sobą i coraz częściej wygrywać.

<szczęśliwa>8)

29 października 2014 , Skomentuj

Hej:)

Nie pisałam tu nic specjalnie, żeby zbadać swój własny upór. 

No bo przecież nie mogę tysięczny raz napisać Wam : ,,przegrałam z własną osobą".

Tym razem jest inaczej!

Dałam radę.

Schudłam 0,8kg dzięki niejedzeniu słodyczy oraz braku podjadania.

Ostatni posiłek staram się spożywać ok. godz. 18. Z racji tego, że na dworze zimno to wypijam dziennie około 7 kubków herbaty owocowej. 

Odrzuciłam kawę!

To jest dopiero wyczyn dla osoby pijącej po 4 kubki kawy dziennie, z dnia na dzień nagle całkiem ją odstawić. Może to jeszcze krótki okres czasu ale dla mnie to niesamowite bo nigdy wcześniej nie uwierzyłabym w to, że JA tak mogę.

I są rezultaty:

  • skóra wygląda ładniej, 
  • budzę się bez większych problemów i nie czuje się zmęczona, 
  • mam bardzo dużo energii.

Jedyne co muszę znów wprowadzić to ćwiczenia.

Taki wyznaczam sobie cel do niedzieli: 3 treningi po 45min.

I trzymać się.

Jestem na dobrej drodze a Wy?:)

17 października 2014 , Komentarze (3)

Hej Współtowarzysze zmagań ;)

Zauważyłam, że największe kryzysy miewam około godziny 14. 

Zaczynam wtedy szukać czegoś dobrego. (czekolada)

Na ten przykład zjadłam dzisiaj ryż na mleku z żurawiną, owsiankę z połówką banana a przed chwilą mój lunch - kanapkę z wędliną i warzywami i już moje myśli krążą wokół jakiegoś niezdrowego jedzenia. (ciasteczka)

Nie jestem głodna a czuje, że mam na coś ochotę.(hamburger)

Będę walczyć z samą sobą. 

Wczoraj przemyślałam temat i uświadomiłam sobie jak bardzo chcę, żeby mi się udało osiągnąć sukces. W każdym innym aspekcie życiowym potrafię walczyć o swoje i spełniam po kolei moje marzenia więc dlaczego tutaj nie mogę być konsekwentna?!

Postanowiłam co tydzień wyznaczać sobie małe cele, które mogę osiągnąć. Może w ten sposób będzie łatwiej. 

Niedziela będzie moim dniem postanowień a sobota dniem ważenia się.

Do końca tego tygodnia też mam plan - próbować nie dać się pokusom i mieć w niedzielę czyste sumienie;)

Skoro plan jest to teraz tylko pozostaje wcielić go w życie! 

Do walki!8)

16 października 2014 , Komentarze (6)

Cześć,

Z przykrością stwierdzam, że nie potrafię się odchudzać.

Niektóre z Was mogą się poszczycić stałą utratą wagi. 

Nie raz czytam, że ktoś się odchudza i robi to skutecznie. Dzisiaj postanawia, że potrzebuje stracić na wadze tyle i tyle i po kilku miesiącach ( albo i nawet tygodniach!) mu się to udaje i kończy dietę. 

Normalnie funkcjonuje. 

A moja tułaczka trwa i trwa przez własną głupotę..

I tak żeby streścić ten rok to wystartowałam z 68kg w styczniu (efekt jojo), zawziełam się, chudłam powoli ale waga szła w dół. 

Dzięki mocnemu postanowieniu Wielkopostnemu zerwałam ze słodkościami i przez trzy miesiące ich nie jadłam. 

Problem zaczął się w sierpniu. 

Pojawiały się kompulsy. 

Na szczęście na tyle niewielkie, że waga oscylowała +/- 2 kg. 

Po koniec sierpnia zobaczyłam na wadze upragnione 59 (a nawet przez chwilę 58 kg). 

Szczęście długo nie trwało bo podczas urlopu w górach pozwalałam sobie nazbyt wiele i znowu pojawiła się 60 z przodu. 

I  tak już drugi miesiąc bujam się między 60 a 62kg. 

W jednym dniu dieta jest idealna a w drugim zjadam 3 pączki i czekoladę. 

O regularności ćwiczeń nie wspomnę.

Dzisiaj na ten przykład zaczęłam dobrze - owsianką na śniadanie, twarożkiem z jabłkiem na drugie a potem znalazłam w szafce ciacho, które można upiec w mikrofali. I tak się zaczął kolejny kompuls. W ciągu godziny poszło to ciacho, rogal z jabłkiem, rogal z toffi i gniazdko....

A dopiero mamy godzinę 14. 

Wstyd! Ale piszę to celowo, żeby się wreszcie obudzić. żeby mi może ktoś powiedział, że w życiu by tyle nie zjadł słodkiego. 

Może zrobi mi się głupio i nie sięgnę następnym razem. A jeśli sięgnę to poprzestanę na jednej słodkości na dzień a nie na dojadaniu wszystkiego bo " i tak już zawaliłam dietę".

Tak trudno czasem człowiekowi się opamiętać.

Wydaje nam się, że czegoś chcemy ale nie robimy wszystkiego żeby to osiągnąć.

Więc może wcale tak bardzo nam na tym nie zależy?!

10 kwietnia 2014 , Skomentuj

Cześć:)

Do godziny 19 byłam wczoraj z siebie bardzo dumna! Wszystkie założenia zrealizowałam - udało się poćwiczyć i z dietą było wzorowo - do momentu aż nie zajrzałam do lodówki

żeby wyciągnąć jogurt na rano do owsianki...

Kupiłam w zdrowej żywności pycha pasztecik z indyka i podkusiło mnie żeby spróbować. 

:<

Poszły dwie kromy z pasztetem na kolację po 20 (a miałam unikać węgli na noc!):?

Jakby tego było mało (a na prawdę po tych kanapkach byłam najedzona) zaczęłam robić musli. Takie domowe i pyszne z płatkami owsianymi, żytnimi, orzechami, bananami suszonymi, owocami suszonymi ... i jak tylko spróbowałam plasterek banana tak zaczęłam wsuwać całą mieszankę bez opamiętania. Była taka DOBRA! eh... 

nie ma się czym chwalić(loser)

Ale to było wczoraj. Dzisiaj jest nowy, lepszy dzień!:)

Na śniadanie zjadłam owsiankę jogurtową z jabłkiem i cynamonem:

przed chwilką wypiłam kawę i zjadłam banana. 

Na obiad wzięłam ze sobą do pracy zupkę pomidorową z grzanką i kawałek udka gotowanego z surówką.

Dzisiaj będzie grzecznie i aktywnie. Obiecuję(swiety)

Miłego Dnia Wszystkim!

9 kwietnia 2014 , Skomentuj

Hej:)

W takie dni jak dzisiaj (po kilku godzinach snu i brzydkiej aurze pogodowej) nie mam absolutnie na nic ochoty. Ciężko idzie mi praca a jeszcze trudniej zmotywować się do ćwiczeń.

Pocieszający jest dla mnie jedynie fakt, że dwa dni w tygodniu mam taniec i wylewam tam siodme poty. Dzisiaj po wczorajszych zajęciach zakwasy odczuwam nawet na szyi :p

Plan na dzisiaj jest taki: po pracy zakupy i gotowanie zupki warzywnej na kolację a potem trening Ewy. 

Kilka fotek ostatniego jedzonka i motywacja dla Was:)

8 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Hej:)

Chciałam się pochwalić konsekwencją w moim postnym postanowieniu niejedzenia słodyczy.

Od 2 marca nie ruszyłam ani grama słodkości. To chyba mój rekord. Jestem z siebie dumna i pewna, że bez problemu wytrzymam do Świąt. Myślę, że byłabym w stanie zrezygnować na dłuższy czas ze słodkości ale zamierzam w Święta sobie odpuścić. Chcę nauczyć się racjonalnego dozowania sobie cukru. Raz na jakiś czas coś zdrowego/słodkiego nie zaszkodzi pod warunkiem, że nie wejdzie to w nałóg. Myślę, że będzie to mądrzejsze podejście niż eliminowanie absolutnie wszystkiego bo z czasem pewnie rzuciłabym się na pobliską cukiernię i jadłabym do nieprzytomności. To w sumie będzie większe wyzwanie - zjeść np. 3 kwadraciki czekolady a nie pół czy całą na raz.

A jak Wam idą postne wstrzemięźliwości? Dajecie sobie radę?:)

Stanęłam wczoraj wieczorem na wadze ( mam @ więc może być nieco wyższa) i zobaczyłam 64,8kg. Niewielki spadek, ale czuję się lżejsza.

Co do ćwiczeń: 2 x w tygodniu taniec, z inną aktywnością jest miernie. Brak czasu mnie ostatnio demotywuje. Muszę wrócić do ćwiczeń z Ewą.

Wrzucam parę fotek mojego jedzonka w ostatnim czasie.

17 marca 2014 , Komentarze (1)

:)Hej

Ciężko mi napisać to zdanie. Miałam nadzieję, że ta chwila nie nadejdzie. A jednak.

Wracam - z nadbagażem.

Niestety dopadło mnie jojo.

Chyba za szybko chciałam zgubić to co przez lata gromadziłam i w efekcie mam za swoje.

65,5 kg. To moja waga na dzień dzisiejszy i waga z jakiej rok temu startowałam. Początek był bardzo dobry. W lipcu osiągnęłam połowę zamierzonego celu - 60 kg. Potem jeden dzień - urodziny przyjaciółki i zaczęłam się cofać. Tak niewiele zabrakło. Trochę więcej konsekwencji. Zgubiła mnie dieta. 3 dni idealnego odżywiania i trzy dni totalnego rozpasania. Dwa tygodnie bez słodyczy powodowały rzucanie się na kilogram w ciągu jednego dnia. I tak w koło Macieju...w miarę systematyczne ćwiczenia pozwoliły mi chyba nie obrosnąć w tonę tłuszczu ale i tak wróciłam do wagi początkowej.

Tak mijał czas aż do Środy Popielcowej. Od tej pory mam postanowienie postne. Nie dotykam słodyczy aż do Świąt. Co powiem jeszcze nie wiem. Nie chcę, żeby sytuacja się powtórzyła ale może pomoże mi w tym teraźniejsza dieta. 

Jem 5 posiłków dziennie co 3 godziny. Zdrowych. Spożywam białko, węglowodany i tłuszcze. Staram się więcej pić, chociaż z tym mam problem. Od dzisiaj ruszam ze Skalpelem Wyzwanie Ewy Chodakowskiej.

Mój nowy cel to 10kg mniej. Nie ważne w jakim czasie. Nie spiesze się już. Chcę zrzucić kilogramy zdrowo i na stałe i przekonać się, że je się po to żeby zyć a nie na odwrót. 

Trzymajcie proszę kciuki. 

9 września 2013 , Komentarze (1)

Hej Kruszyny

Jak Wam minął weekend?

Ja się wyszalałam. Z jednej imprezy zrobiły się dwie i przez dwa wieczory bawiłam się świetnie Energia mnie rozpierała do tego stopnia, że po nieprzespanej nocy, według założeń poszłam w sobotni poranek pobiegać

Akcja "Biegam bo lubię" spodobała mi się na tyle, że zamierzam kontynuować moje dreptanie co tydzień Świetna sprawa. Nigdy nie przypuszczałam, że bieganie w grupie może być takie fajne. Kilkanaście osób w różnym wieku, z nadwagą lub bez mających wspólną pasję. Atmosfera była na prawdę fantastyczna. Zorientujcie się czy u Was czegoś podobnego nie organizują.

Na dworze zrobiło się zimno ale pamiętajcie, że najlepszym poprawiaczem ukrwienia jest ruch

Zimno Ci?

Jak tak to podnieś tyłek i pobiegaj w miejscu, zrób 50 przysiadów, przywitaj się na chwilę z podłogą i zrób 50 brzuszków.
Nie dość, że się zagrzejesz to przy systematycznym powtarzaniu tej czynności może uda Ci się zrzucić parę centymetrów.

Co do mojej diety to trzymam się.
 Jem zdrowo, co 3 godziny, 5 posiłków dziennie.
Wypijam ok. 2 l (może ponad) płynów dziennie.
Nie ograniczam się tylko do wody.
 Piję to na co mam ochotę.
 I wodę i herbatę i kawę ale staram się te 2l wypijać.

 Nic na siłę.

Przede wszystkim odkąd zmieniłam tok myślenia i nie dążę już jak wariat do zejścia w dół z kilogramami, moje samopoczucie się diametralnie poprawiło.

Wstaję każdego dnia z myślą: "Zrób tę jedną rzecz- bądź konsekwentna."
I póki co jestem.

Na koniec moje menu dzisiejsze i parę obrazków motywacyjnych.

śniadanie: owsianka z borówkami, bananem i nektarynką.

II śniadanie: sałatka z warzyw i ziemniaków

lunch: sałatka z kurczakiem, warzywami i sosem jogurtowym

Będzie w domku Killer! Tłuszczu BURN!




6 września 2013 , Komentarze (7)

Hej Chudzinki

Jakie macie plany na weekend? Wolicie spędzać aktywnie czas czy leniuchujecie w domu?

Ja mam idę dzisiaj na imprezę i czekam tylko na godzinę 16 aż wyskoczę z pracy, przebiorę się, spotkam ze znajomymi i wieczorem -----> tany tany
Co do diety: 2 grzechy w tym tygodniu ale malutkie w postaci dwóch rządków gorzkiej czekolady i 4 ciasteczek dzisiaj.

Nie przejmuję się tym.

Nie obrosnę zaraz w tłuszcz.

Ważne, że zachowuję zdrowy rozsądek i kontroluję dawkę

Poza tym byłoby idealnie gdybym jeszcze mogła ćwiczyć a tu jak na złość w poniedziałek dostałam kontuzji śródstopia...

Brakuje mi ruchu jak nie wiem co ale jutro już idę biegać

Nie wiem czy słyszałyście o akcji ,,Biegam bo lubię". Jest coś takiego w Waszych miastach i miasteczkach?
Ja się o tym dowiedziałam w tamtym tygodniu. Spotykają się ludzie, którzy lubią biegać i co sobotę biegają i ćwiczą razem w określonym miejscu i czasie. Idę na to jutro pierwszy raz i mam nadzieję, że zachęci mnie to do dalszego kontynuowania tej dyscypliny. A po powrocie dodam Chodakowską:)

Tymczasem wklejam moje dzisiejsze jedzonko.

Śniadanie: owsianka z jabłkiem i orzechami


II śniadanie: sałatka z jajkiem, warzywami i serkiem wiejskim

lunch:placuszki z kalafiora

na obiadek będzie zupa z zielonego ogórka z grzankami

Miłego weekendu Duszki