Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielbłądzie jaja


Pewnie zaskoczył i zaintrygował Was tytuł mojego wpisu. Najlepiej jak zacznę od początku. Byliśmy wczoraj na zakupach z Mężem na szybkich zakupach. Stoimy już przy kasie, Pani przerzuca te nasze zakupy i na taśmie podjeżdżają takie dwa małe zawiniątka. Mówię, że to chyba jakaś pomyłka, bo to nie nasze. A mój Mąż – mówi: „Nasze, nasze – ja to wziąłem”. Zawiniątka potoczyły się pod moje ręce pakujące zakupy. Wzięłam je do ręki, a to guma do żucia o nazwie Camel Balls. Uśmiałam się!! Patrzę na Męża – on tez się śmieje. Zaraz za kasą odpakowaliśmy gumę i żuliśmy słodziutką gumę jak małe dzieci. Mieliśmy frajdę. Choć wielbłądzie jaja nie nadają się kompletnie do robienia – balonów. Tu jestem zawiedziona. Aż nabrałam ochotę na starą, sprawdzoną Huba-bubę!

Oprócz egzotycznej gumy do żucia kupiłam jeszcze 3 t-shirty w kolorach: malinowy, chabrowy i beż po 11,90 za sztukę. Za tą cenę aż żal było nie kupić!! Od razu wrzuciłam je wczoraj do prania (nie rozpadły się), dzisiaj mam jedną na sobie i fajnie się nosi. Całkiem przyzwoity materiał. Szwagierka nauczyła mnie, żeby prać nowe rzeczy. Pracowała w sklepie odzieżowym i mówiła, że jak przychodziły dostawy i przerzucała całą masę tych ubrań (sklep nie najtańszy) to potem maiła strasznie wysuszone ręce i od tej pory też wszystko pierze.

Oczywiście kobieca próżność kazała mi najpierw napisać o ubraniach, ale kupiłam tez zieloną soczewicę, mieszankę studencką do owsianki, kaszę gryczaną, otręby i mąkę razową. I tu pojawia się pytanie – co mogę zrobić z tej mąki?? Podrzućcie mi pomysły, bo nigdy nic nie robiłam z takiej mąki i nawet nie wiem do czego się nadaje…..

Wczoraj udało mi się poćwiczyć, ale mniej niż zakładałam. Nie przejmuję się tym – każdy ma prawo mieć gorszą formę. Zrobiłam ok. 20 min na brzuch i 20 min na nogi, potem 10 min na stepie. Więcej nie dałam rady – po prostu nie miałam siły. Albo to była kwestia tych nieprzespanych nocy, albo zbliżającego się @.

Dzisiaj dzień bez ćwiczeń. Wychodzę trochę później z pracy – raz na 2 tygodnie mam dyżur i właśnie dzisiaj wypada. Po powrocie zjem obiad i będę robiła zupę ogórkową na jutro. Na wieczór zaplanowaliśmy z Mężem obejrzenie 3 filmu z ostatnio wypożyczonych – „Tajne przez poufne”.

Jadłospis:

7.00 dwie kromki mojego chlebka z serkiem almette, ogórkiem i papryką, kawa zbożowa z mlekiem 1,5%

10.00 pomarańcza, jabłko,

13.00 dwie kromki wasy z serkiem, wędliną, zielonym ogórkiem i papryką

16.30 kasza pęczak z daniem azjatyckim z szynki, ogórek konserwowy

19.30 mały kefir, dwa placki ziemniaczane

Pozdrawiam Was z całego serduszka!!

Ps. Znowu zaczynam mieć doła w związku z moją pracą, ale to temat na inny wpis……

  • therock

    therock

    30 stycznia 2013, 23:28

    udane zakupy:)

  • grgr83

    grgr83

    30 stycznia 2013, 19:56

    Też jestem ciekawa odp. na twe pyt co do mąki. Ja jeszcze nie używałam takiej. A guma no no ciekawa nazwa nie ma co hihi

  • Okruszek83

    Okruszek83

    30 stycznia 2013, 16:53

    Haha, niezłe te gumy :) Ja też zawsze piorę ciuchy, no chyba, że kurtka to już nie. A taka mąka to chyba na chleb :) w necie na pewno coś znajdziesz, ja jeszcze takiej nie używałam.

  • Jess82

    Jess82

    30 stycznia 2013, 12:51

    Haha jak można nazwać tak gumę do żucia?? - hej, co żujesz? - wielbłądzie jaja:) dobre dobre Ładnie jesz, ładnie ćwiczysz, tak trzymaj! :)