Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I po świętach


Jedno mogę powiedzieć na pewno - nie było przykładnie. Może zacznę od początku, czyli od piątku. Planem był post uwzględniający śniadanie, a potem soki warzywne. Start był niezły - śniadanie, potem soki, a po przyjściu z pracy katar tak mi się już dawał we znaki, ze nie wytrzymałam i zjadłam naleśnika ze szpinakiem. Na koniec dnia zjadłam jeszcze pomarańczę, bo stwierdziłam, ze muszę uzupełniać witaminę C. Wspomagałam tez odporność herbatą z miodem, cytryną i sokiem malinowym. Podsumowując pościłam tylko przez część dnia, ale przez tą cześć wypiłam 1,5 l soku z warzyw i chyba faktycznie oczyszcza, bo byłam kilka razy w WC i tym sposobem w sobotę wstałam o 1 kg lżejsza.



Sobota nawet nie najgorzej. Katar zelżał i trwały u mnie dalsze przygotowania do świat. Nawet zdążyłam poćwiczyć! Same święta nie przebiegły dietetycznie - miałam parcie na słodkie jak przed okresem. Po prostu masakra. Z jedzeniem innych rzeczy nawet spoko, ale ciasta i cukierki dopełniały dzieła! No i wino... w niedzielę nie ćwiczyłam nic a nic, a w poniedziałek już mi się udało - zaczęłam squat challenge i oprócz tego poskakałam na stepie. W sumie 50 minut. Dzisiaj mój normalny dzień trenningowy.




W niedzielę dostałam tez ostatni prezent urodzinowy od siostry z rodziną. Prezent z mojej listy - zestaw książek Lew Starowicza “O kobiecie”, “O mężczyźnie”, “O miłosci”. Czytam pierwszą i powiem Wam, że pomogła mi trochę zrozumieć moje niektóre zachowania i przekonać się, że w niektórych kwestiach zachowują się jak każda inna kobieta, a nie jak dziwoląg. Książki sa w formie wywiadu - fajnie, szybko się czyta. W pierwszej jestem już za połową!



Dzisiaj oczywiście miało być już ładnie pięknie. Zaczęłam od specjalnego koktajlu, o którym przeczytałam w Super Linii. Pomaga w oczyszczaniu, przyspiesza przemianę materii: 350 ml wody, 2 łyżki miodu, 2-3 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny, szczypta pieprzu cayenn. Będę go w tym tygodniu pić dwa razy dziennie (rano i wieczorem).



Po tym zjadłam spoko śniadanko, potem drugie, a potem zaczęła mnie nękać koleżanka, że dzisiaj mija rok jej pracy i przyniosła ciasto i muszę koniecznie przyjść, bo dla mnie odłożyła. Na nic dały się tłumaczenia, że mam dosyć ciast po świętach. Tym sposobem wpadł kawałek ciasta toffi. Szkoda gadać. Musze to dzisiaj spalić ćwiczeniami.




Wpadł mi tez w oczy dzisiaj kupon na jednym z portali grupowych zakupów. Na zabiegi focus RF. Mocno rozważam jego zakup - zabiegi, squat challenge to w komplecie musi poprawić moje uda! Najpewniej do wieczora podejmę decyzję. Mąż już mi dał zielone światło. A Wy co myślicie o tych zabiegach?




A propos Mąż - ma urlop do końca tygodnia.. ależ mu zazdroszczę! Już nie wspomnę o tym, ze to jego zaległy urlop, a ja oprócz tego i tak mam 6 dni mniej od niego:-( w ogóle to dzisiejszy rozruch w pracy - koszmar! Nie mogę się ogarnąć....


  • laskotka7

    laskotka7

    2 kwietnia 2013, 20:08

    ja też mam urlop :) wzięłam gruszkę aby za buty ślubne zapłacić ;p

  • berdonkaa

    berdonkaa

    2 kwietnia 2013, 19:55

    U mnie święta przebiegły podobnie... ale nie martw się - spalimy to!! :) poza tym zaciekawiłaś mnie tą serią książek - może też do niej zajrzę.

  • therock

    therock

    2 kwietnia 2013, 19:12

    Moją zmorą przez święta było ciasto toffi:D

  • grgr83

    grgr83

    2 kwietnia 2013, 17:34

    O ja tez w super linii czytałam o tym, ale nie mam w domu pieprzu cayenn, jak kupię to sobie tez taką miksturkę zrobię :). Co do zabiegu to myśle, że efekty mogą po nim być. Ja nie mam na oku jakiegoś konkretnego zabiegu, jedyne co to czytam by pękające naczynka nie były przeciwskazaniem, bo mnie ten problem dotyczy.

  • Jess82

    Jess82

    2 kwietnia 2013, 16:25

    Lew Starowicz jest zajebisty, to mój profesor ze studiów, jego wykłady lubiłam najbardziej:)

  • Kamila112

    Kamila112

    2 kwietnia 2013, 13:14

    Wszystkiego dobrego :)