Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powoli do przodu.....


Powoli odgruzowuję się w pracy, odgruzowuję mieszkanie ze zbędnie walających się dmuchańców itp, powoli kończę pranie. Niestety pora wrócić do szarej codzienności bez śniadania na tarasie z widokiem na morze i góry :(

Wróciliśmy w niedzielę rano i przyznam szczerze, że droga nie była łatwa (ostatnie 5 godzin to była nieustanna walka z opadającymi powiekami). Szokiem była też różnica temperatur z 34 do 17. Wakacje podsumowuję jako bardzo udane - miałam mnóstwo obaw, ale zupełnie niepotrzebnie. Pierwszy raz jak kończył się urlop nie miałam takiego poczucia, że chcę już do domu, że pora wracać. Pogoda piękna, widoki też, mała mieścinka, więc mało turystów (Polaków usłyszałam pierwszy raz dopiero dzień przed odjazdem) :) Wspomniane już śniadania i kolacje na tarasie… Super! Jadąc w tamtą stronę mieliśmy trochę pecha - wjeżdżamy do Chorwacji, a tam 13 stopni. Okazało się, że wiał wiatr “bura” - coś w stylu naszego halnego. Na morzu biały szkwał, wiatr w porywach do 200 km/h (nasza właścicielka mówiła, że to najsilniejszy wiatr od 12 lat. Przez to ograniczenia przejazdu przez tunele (20 km jechaliśmy 4h, a do celu zostało nam raptem 40km), ograniczenia na autostradzie do 40h/d, a i tak ciężko utrzymać samochód w ryzach bo tak szarpie. Jak stanęliśmy na bramkach to tak targało samochodem, jakby ktoś stanął obok, chwycił za relingi i potrząsał. Na szczęście od niedzieli poprawa pogody, ale do poniedziałku trzeba było zaczekać, żeby znowu woda się zagrzała.

Mój wzrost wagi może nie jest jakiś powalający, ale jednak trzeba będzie się z nim rozprawić :) Na razie piję pokrzywę na pozbycie się wody (codzienne lody, alkohol, słone przekąski - “samo zdrowie”), wróciłam do treningów, choć na razie nie tak intensywnych jak przed wyjazdem. Jednak 2 tygodnie przerwy to wg mnie sporo. Powoli coś tam spada, więc mam nadzieję, że trend się utrzyma. Wczoraj nogi, a dzisiaj planuję trenning cardio z bloga “codziennie fit”. W ogóle ostatnio często wchodzę na tego bloga - jego autorka bardzo mnie przekonuje do siebie i do swoich wpisów :)



Chciałabym Was zarzucić zdjęciami, ale nawet jeszcze ich nie przejrzałam. Postaram się szybko zrobić jakiś foto-wpis :)


Ściskam!!!!


ps. moje dziecko niestety nie zakumało, że na wakacjach śpimy dłużej, więc codzienna pobudka o 6 okazała się naszym wakacyjnym standardem...