Wczoraj byłam w McDonaldzie, dziś na obiedzie w Ikei... I... w Macu nie wzięłam nic :D a w Ikei czyste warzywa, bez sosu i krewetki :D :D Taką porcję już gotową. Nie było to zgodne z jadłospisem, ale mieściło się w kaloryczności, a uznałam, że w sumie i dużo białka i błonnika, więc zaryzykowałam. Reszta wcinała frytki, ciastka (o jakie pyszne na oko...), a ja krewetki. I nie było mi żal. Teraz kolacja - 40 g cornflake'sów - toż to cała micha! Aż sprawdziłam czy mi się waga nie popsuła. Tak więc do przodu.
Anyna
11 stycznia 2014, 22:12Gratulacje, tak trzymać ! ;)
czarnulaxxl
11 stycznia 2014, 21:57Wielkie brawa za to że się nie dałaś tym ''wstrętnym'' frytkom :P