Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Postanowiłam schudnąć aby dobrze wyglądać gdy patrzę w lustro.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1868
Komentarzy: 23
Założony: 5 stycznia 2014
Ostatni wpis: 28 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
czarnulaxxl

kobieta, 36 lat, Poznań

161 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj koleżanka się wykruszyła dzwoniła że jest zmęczona i pada na pysk. Ja się nie dałam. Ubrałam buty i poszłam pobiegać. Jednak zrobiłam 3 serie tylko, ale lepsze to niż nic.

Samej tak głupio biegać ale jakoś przeżyłam.

Wczoraj wieczorem tak mi stopy spuchły że szok jak dzisiaj wstałam to było trochę lepiej. Leżałam z nogami na poduszce aby były wyżej ale chyba niewiele to pomogło. Teraz nie wiem czy to od biegania??? Zaraz zamierzam sobie nogi wymoczyć w soli relaksacyjnej...


27 lutego 2014 , Komentarze (2)

No i znów wracam...

Oczywiście jak zwykle nie dałam rady w sumie to obwiniam wszystkich (siebie również, żeby nie było). Rodzina mnie nie wspierała, myślałam że bez wsparcia dam radę, jednak teraz widzę że wsparcie odgrywa naprawdę ważną rolę.

Ostatnio odnowiłam kontakty z koleżanką która mieszka niedaleko mnie. Ma synka pół roku młodszego niż mój. Także ostatnio naprawdę często się widzimy. We wtorek zaczęłyśmy bieganie ja i bieganie?? Kiedyś popukałabym się w głowę ale całkiem się w tym odnalazłam. Podeszłam do biegania z głową. Nie rzuciłyśmy się na głęboką wodę. Zaczęłyśmy 1min biegu i 4-5min marszu, i tak 5 serii.

Dziś znów biegamy. Będziemy biegały co 2 dni. Stopniowo wydłużając czas samego biegu. Dziś 5x po 1,5min biegu i 4-4,5min marszu. Może mając chociaż wsparcie w postaci koleżanki pomoże mi naprawdę schudnąć i w tym wytrwać.

29 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Oj ostatnio trochę zaszalałam już nie wiem czy dam radę to ciągnąć... Dzisiaj niby wszystko ładnie pięknie... ehhhh... ale boję się jutra... Staram się ale nie zawsze wychodzi...

Nie ważyłam się już ładnych kilka dni... W sobotę wejdę na wagę bo teraz boję się na niej stanąć aby się nie przewrócić jak zobaczę wynik...

Dziś po raz pierwszy ugotowałam sobie kaszę jaglaną do obiadu. Przyznam szczerze że mi smakowała. Zresztą ja ogólnie lubię kasze

Zrobiłam sobie też obiad na dwa dni do przodu. Jutro mam gulasz wołowy z kaszą pęczak, a pojutrze pierś z kurczaka w przyprawie kebab z warzywami. Wszystko upichciłam dzisiaj. Ponakładałam w plastikowe pojemniki. Czekam aż porządnie wystygnie i włożę do lodówki. Dopiero za kolejne gotowanie wezmę się w sobotę i tak będę teraz robić. Ugotuję zawsze na dwa dni do przodu. Oszczędność czasu

Zastanawiam się aby w sobotę sobie jakąś zapiekankę zrobić z razowego makaronu... :) Podobno zamiast żółtego sera można zapiekać z wiejskim serkiem. Wypróbuję...

24 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Nadal się trzymam

jutro się dopiero będę ważyła, chociaż nie wiem czy jest w tym jakiś sens bo wcale się nie zdziwię jak dostanę jutro okres...

Na dworze istna masakra, wczoraj wybrałam się z młodym do koleżanki która mieszka niedaleko, poszliśmy pieszo i to był wieeeeelki błąd. Chodniki to jedno wielkie lodowisko. Mimo iż w sumie posypane to i tak było niebezpiecznie. Młody specjalnie się ślizgał, a mnie tak ręce bolały od trzymania go za rękę i podnoszenia za każdym razem jak chciał się poślizgać. Następnym razem biorę wózek

Jak tylko wstanie z popołudniowej drzemki to chyba ubiorę go ciepło i wyjdziemy na troszkę na podwórko trzeba się trochę poruszać...


23 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Więc jak pisałam w komentarzu pod wczorajszym postem stawiam teraz na większe śniadania.

Ogólnie póki co jest dobrze

Dziś w miarę ciepło to dachów kapie jak cholera... idzie odwilż... Zresztą i tak siedzę z młodym w domu, za mało śniegu na sanki, jedynie można do sklepu wyjść...

ŚNIADANIE: 1 gruba parówka z cielęciną + 2 kawałki chleba razowego z wędliną

II ŚNIADANIE: 2 średnie jabłka

OBIAD: 3 kotlety mielone z indyka + 1/2 op. warzyw na patelnię

PODWIECZOREK: 2 kostki gorzkiej czekolady

KOLACJA: jajecznica z 2 jajek


Jakieś 3 tygodnie temu kupiłam sobie FIKUSA BENJAMINA. Na początku stał u syna w pokoju na parapecie i liście zaczęły usychać. Ogólnie nie mam ręki do kwiatów ale skoro już kupiłam to postanowiłam utrzymać ten kwiat przy życiu. Przestawiłam na ławę w pokoju telewizyjnym i od tygodnia już wypuszcza piękne nowe liście To na pewno nie wina światła bo przy oknie i na ławie światło w sumie takie samo. Mamy okna na tą samą stronę. Może to kwestia że pod parapetem grzejnik i kwiat miał za ciepło?? Najważniejsze że teraz jest już dobrze





Storczyka też sobie kupiłam i stoi na parapecie :) póki co nie usycha, tylko już zaczyna powoli gubić kwiaty jednak moje teściowa która jest ''specjalistką'' od storczyków mówi że to normalne, więc się nie przyjmuję zbytnio. Mam tylko nadzieję że zakwitnie ponownie...




22 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Na całe szczęście wzięłam się znów porządnie do roboty.

Dziś na wadze 98,3kg...

Ogólnie coś mnie chyba bierze, głowa mnie boli jak cholera najchętniej przeleżałabym w łóżku dzisiejszy dzień. Jak tylko mój luby wyśpi się po nocce to ja wskakuję w łóżko a on niech popilnuje młodego.

Pogoda istna zimowa, jednak mimo że uwielbiam zimę to za taką pogodę teraz to ja dziękuję... GDZIE BYŁA W OKRESIE ŚWIĄTECZNYM ?? Na dzień dzisiejszy już takiej nie chce...

Jedzenie dzisiaj:

ŚNIADANIE:   jogurt ACTIVIA naturalny + 3 łyżki musli

II ŚNIADANIE:   2 nieduże jabłka

OBIAD:   zupa krem z groszku

PODWIECZOREK:    budyń czekoladowy ''Słodki Kubek''

KOLACJA:    serek wiejski

21 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Wróciłam na szczęście na właściwe tory od wczoraj już jestem grzeczna... Jutro ważenie...

20 stycznia 2014 , Skomentuj

Oj popłynęłam w szaleństwie jedzenia tzn. nie było aż tak strasznie ale źle... Nie piłam wody, jadłam w sumie wszystko... Skutek taki że dziś na wadze 99,2kg Sama jestem sobie winna i tyle. Nie wiem co mnie opętało ale przez ostatnich kilka dni wstałam i czułam że nie dam rady trzymać diety, że jest to silniejsze ode mnie.

Na całe szczęście dzisiaj wstałam i znów poczułam że jestem znów gotować spróbować.

Nie ma co ukrywać ale jestem taka głupia że szok...

Na dodatek wczoraj było taka szklanka na ulicy ze skasowaliśmy znak USTĄP PIERWSZEŃSTWA zderzak i lewa lampa do wymiany, normalnie jak nie urok to sraczka... Na całe szczęście nic poważniejszego się nie stało...

Kupiłam ostatnio groszek mrożony i dziś mam zamiar zrobić po raz pierwszy krem z groszku na obiadek. Mam nadzieję że będzie mi smakowało na tyle aby włączyć krem do stałego jadłospisu.

17 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Mimo iż wczoraj był 12 dzień mojej diety to chyba dzień poprzedzał ten 13 pechowy dzień który dziś nadszedł. Wieczorem rzuciłam się na popcorn i paczkę chipsów czemu ja jestem taaaaaaaaaka głupia???? No czemu? Czemu? Czemu?

Mam okropne wyrzuty sumienia, jest mi źle, nawet ośmielę się napisać że przykro...

Niby wiem że zdarza się to większości odchudzających się... Eh...

Jednak nie mogę się załamać i wpaść w ''depresję'' z tego powodu tylko ZACISKAM POŚLADY i dietkuję dalej... Miałam wskoczyć na wagę i zobaczyć rezultat ale nie będę sobie dokładała już do i tak okropnego nastroju...

Zważę się jutro. Oby przynajmniej waga pozostała bez zmian...

Jedzenie dzisiaj:

ŚNIADANIE: Jogurt naturalny + 2 łyżki musli + trochę wiśni
II ŚNIADANIE: jajecznica z 2 jaj
OBIAD: kasza jaglana + 3 małe pulpeciki z indyka + gotowana marchewka
PODWIECZOREK: banan
KOLACJA: serek wiejski

16 stycznia 2014 , Skomentuj

Dziś w miarę krótko i szybko.

Wstałam o 5:20 bo umówiłam się z facetem że o 6:00 rano przywiezie narożnik, przyjechał 6:30 kurde mogłam sobie pospać trochę dłużej... Ale zdrzemnę się może popołudniu razem z młodym...

Ogólnie z narożnika jestem zadowolona ale kolor jest jaśniejszy niż chciałam ale tak to jest jak się wybiera kolor przez internet tylko ze zdjęcia. Trudno... Chciałam ciemniejszy brąz a jest jakiś taki rudy... No cóż... Ważne że też całkiem ładny

Waga nareszcie spadła... 96,8kg cieszę się, bo widzę efekty swojej diety

Wczoraj byłam z młodym u koleżanki która ma pół roku młodszego smyka. Chłopaki się bawili a my popijałyśmy kawę i gadałyśmy. Nie widziałyśmy się 4 lata. Mimo że mieszkamy blisko siebie to jakoś nie było nigdy czasu.

Fajnie tak wyjść do kogoś i się odchamić...

Luby pojechał zaprowadzić do mechanika samochód więc póki co narożnik stoi w dwóch częściach, stara wersalka nadal stoi w pokoju. Czekam aż wróci z tym samochodem i zaczynamy wszystko ustawiać na swoim miejscu. Starą wersalkę wywalamy przez okno bo schody na dół mamy wąskie. Luby się wkurzał z moim bratem już wystarczająco aby wnieść każdą część narożnika na górę. Wersalka i tak jest do wywalenia więc nie ma co żałować że się rozwali jak zderzy się z ziemią