Ale ten czas szybko leci, życie przecieka mi przez palce nawet nie wiem kiedy.
Niby kazdy dzień ciągnie się niemiłosiernie jak flaki z olejem,zwłaszcza w pracy ,ale każdy tydzień ucieka w zastraszającym tempie..............
Kto mi kradnie ten czas?????
Wolałabym zeby ukradł mi to co mi zbywa ,a nie to czego brakuje:)))...
A na zbyciu mam jeszcze co nieco.......niby przez ten tydzień troszke ubyło...ale to ciagle mało i mało....stanowczo za mało....
Ale jak ma ubywać jak nic w tym kierunku nie robię...wszelakie ćwiczenia odeszły w niebyt nieistnienia....z dietkowaniem bywa róznie , różniaście ....najbardziej pocągaja mnie słodkości...zważywszy fakt że przez ostatni tydzień bywała u nas siostra ślubnego i pochłonełam z nia niezliczone ilosci słodyczy jestem bardzo zdziwiona tym małym spadkiem wagowym........byłam w 100%v pewna że ten tydzień zamkne na plusie
turkus
12 lutego 2007, 16:53Widzisz jak wszystko potrafi nas zaskakiwać :) Także najważniejsze, że człowieka z dnia na dzień ubywa. Pozdrawiam.
BeataJulia
12 lutego 2007, 13:37Znasz tą teorię, że w przyrodzie nic nie ginie? Już wiem skąd mi ten kilogram się przypałętał ;-) Wolała bym jednak, żebyś na przyszłość nie była taka szczodra wobec mnie i podarowała swoje kiloski komu innemu :-))) Z góry dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.
greenka
12 lutego 2007, 08:14... to przyspiesza wprost proporcjonalnie do naszego wieku ;) Im jestesmy starsi, tym szybciej biegnie... Chyba dlatego starsi ludzie wstaja wczesnie, zeby go dogonic. Niestety, to tylko gonienie w piętkę. Mozna tylko wyhamowac, zaczac rozsadnie "gospodarowac" czasem. Znalezc go troche i przeznaczyc na relaks. Trudna sprawa, ale nie niemozliwa :)
balbina
11 lutego 2007, 20:09ja coraz bardziej odczuwam, jak szybko biegnie czas i dni uciekaja. A nam przybywa lat :(
jojo39
11 lutego 2007, 19:48zycie nie zaczyna i nie kończy sie na diecie. jak nie dzisiaj to jutro wrócą chęci do pozbycia sie tłuszczyku.
stellabella
11 lutego 2007, 19:12Doskonale rozumiem Twoja słabość do słodkości-sama tez tylko z trudem sie powstrzymuję,Gratuluje spadku wagi-ważne że ruszyła we właściwym kierunku.Pozdrawiam papa
ewikab
11 lutego 2007, 18:41schudłam 25 kg i była to jedna z pozytywnych rzeczy stresującej sytuacji... obok paru innych :))) Jednak nie chciałabym czegoś podobnego przeżywać drugi raz... ale przecież nic nie zdarza się 2 razy, może być tylko podobnie, nie tak samo.
Machala
11 lutego 2007, 18:39wedle życzenia, ale tylko tyle..hehe. Do mojego wielkiego sprzątania zabierałam się cały tydzień z mizernym skutkiem. W końcu okazało się, że koty kurzowe mają rozmiary słoni i w nocy nas ukradkiem poduszą... no.. i wyjścia nie miałam. Prania tez nazbierało się tyle, że dzieci nie było w co ubrać. Nie miałam wyjścia jak wziąć się porządnie do roboty! Pozdrawiam!
karenina
11 lutego 2007, 18:26Pewnie stresy dopomagają Ci w spadku wagi... Z jednej strony dobrze, że waga spada, ale z drugiej lepiej żeby nie było to skutkiem stresów... Waga niech sobie spada od czegoś innego...<br> Pozdrawiam Tą, która o nas zapomniała...
grazynkach
11 lutego 2007, 17:51może spokoju ,relaksu Ci potrzeba,Krakusiu? Nie daj się zwariować. A waga spada świetnie, już tak mało zostało do wymarzonego celu. Pozdrawiam cieplutko.