Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
coś za coś...


Image Hosted by ImageShack.usNo tak zamiast rowerka - kino.
Nie wiem czy dobrze wyjdę na tej zamianie.Ale tak dawno nie byłam na żadnym filmie , że zapomniałam jak kino wygląda od środka:)))))))Film był super.
Wiecie co ilekroć idę do kina ,zawsze zadaję sobie jedno pytanie
CZY NIE MOŻNA OBEJŚĆ SIĘ BEZ JEDZENIA I PICIA PRZEZ DWIE GODZINY?
Wszyscy uważają że jetem jakimś prehistorycznem gadem z innej epoki, ale ja poprostu nie cierpię kiedy ktoś mi mlaszcze i siorbie za uszami.
Chyba jednak pójdę na ten rowerek aby spełnić coś z ubiegłotygodniowych obietnic.
Trzymajcie się idę popracować.
  • Bozka1

    Bozka1

    7 marca 2006, 09:35

    zacząć wolniej piosać na komputerze, bo robię straszne literówy.

  • Bozka1

    Bozka1

    7 marca 2006, 09:33

    byłaś? Też lubię czasem do kina i tez mam ten sam problem z szeleszczącymi(każe to wymówić moim zagranicznym gościom- fajny wyraz) papierkami. I wcale nie dlatego, ze mam ochotę, tylko mam zdanie, ze kuluturę powinno sie spożywać z godnością a nie z chipsami. Trzymaj się!

  • Jagakar

    Jagakar

    6 marca 2006, 20:39

    Też dawno nie byłam w kinie, ale również nie znoszę masowej konsumpcji. Ostatnio nie wytrzymałam i zwróciłam uwagę gadającemu w najlepsze towarzystwu i dowiedziałam się, że jestem starą, wredną babą. Kompletne zdziczenie! No i w dodatku ja, srara?! Wredna to może........