publicznie "obnazylam" z "sukcesow" mojego odchudzania, to jakby 10 kilo mi ubylo! To juz jest cos...To podstawa. Chyba bede musiala sie zwrocic pamiecia do daaawnych dni, kiedy to bywalam tu czesciej, pisalam wiecej, poprostu - czerpalam sile i motywacje od was Wszytskich! Taka grupa wzajemnego wsparcia, cos w tym stylu. Musze sobie postanowic, ze jak poranny paciorek na chwale Bogu, poranna tabletka na tarczyce, tak i odwiedziny na Vitalii - chocby mialy obfitowac najkrotszym zdaniem sklecionym na predece...Moze to zadziala?Ano, kiedys potrafilam sie zebrac, zgubic 15 kilo, zapisywac drobiazgowo kazda kruszyne chlebka, ocenic jej wartosc kaloryczna, podsumowac...A teraz? Moze by tak raz- najmilsza Krysiu - sprobowac? Bo dopoki probujemy, dopoty zyjemy, prawda?
galaksy
25 lutego 2010, 17:13Ja nie odchudzałam się nigdy tak systematycznie, jak teraz. I Vitalijki są dla mnie OGROMNYM wsparciem. Kiedy tu zaglądam, widzę sens w pracy nad sobą. Bo poza nimi nikt mnie nie wspiera. Zacznij od dziś. Nie od jutra, od dziś. Pozdrawiam.