Nie wiem, co mam zrobic ze soba! Nic mi z tego odchudzania nie idzie! Kupilam sobie nawet nowa wage, bo do obecnej-ciagle dokladanie do nowych baterii-przewyzszylo koszt pierwotnej ceny! No, coz! Pech! Waga , ktora teraz kupilam, wskazuje tylko funty! Musze ja wymienic! Jutro ide do Pani Sonii. Lubie tam chodzic, ale nerwy mnie zzeraja w chwili , gdy musze wracac do domu(a raczej do szkoly - po Dzieci), bo zawsze scigam sie z czasem, i nie raz, w drodze "po dzieci", zmuszona bylam dzwonic do Dyrektorki, by ta przetrzymala moje dzieci u siebie w biurze(kancelarii?). Nie mam juz odwagi prosic Ja o to, zwlaszcza, ze dzisiaj nie pokazalam sie na zebraniu Komitetu Szkolnego Rodzicow, ktore to odbywa sie raz na trzy miesiace! A powod? Dzieci moje tak mi daly do vivatu, ze tylko zeby gryzc z rozpaczy! Co sie ze mna dzieje? Mam takie jakies dni nerwowe! (nie, nie, to jeszcze za wczesnie na "te dni!") A poza tym, jestem w trakcie "ponownego staniecia na nogi", jesli idzie o diete. Nawet nie chce mowic, jak mi to idzie! (chyba jasno wynika to z ilosci wykrzyknikow, ktorych cala mase tu uzylam...) Oboje z Mezem dzwonimi codziennei doPolski, by dowiedziec sie o stan zdrowia Tesciowej (dla mnie...Tesciowej). No, coz, bierze wlasnie trzecia z szesciu( w calej serii) chemioterapie. Jakos to znosi, albo sie nie chce skarzyc? Tesc mial dzisiaj(wciaz ma!) urodziny! Tym razem, jasne bylo, czego Mu szczegolnie zyczyc! Zyczyl sobie mniej cierpienia, na co Mu odpowiedzialam, ze "zycie jest sztuka przejscia przez cierpienie", i tej opanowania tejze-Mu zycze!( alez sie Mu dolozylam!) Adekwatnie do Jego imienia, musi byc dzisiaj Opoka i Skala dla swojej Zony, ktra to do tej pory, byla wlasnie taka dla Niego...
Ano, nic "odkrywczego sie u mnie nie dzieje, ale mam jakies "ciemne" dni, i nie wiem, jak sie z mroku tych dni wydostac...Trzeba znalezc jakis "zloty srodek", bo, ze dni takie beda sie powtarzaly-tego jestem pewna! (o, znow krzycze!) Pewnosc swoja opieram na prostym , rodzicielskim doswiadczeniu. Dzieci rosna, a w raz z Nimi - klopoty...Oby tylko wiekszych nie bylo! O, Dobry Boze, nie opuszczaj mnie! (nawet na Pana Boga musze krzyczec?).Tak, dzisiaj nawet Jemu nie bylo oszczedzone, wydarlam sie na Niego, ze az...Nie, nie wstyd mi...Zwykla ludzka bezradnosc...A, przeciez, skoro, przed Nim sie nic nie ukryje, to dlaczego mialam nie krzyknac? Moze ten krzyk, ktory wyrwal sie mi dzisiaj z piersi, byl najczystsza forma modlitwy, jaka kiedykowlwiek zaniosalm do Niego? Brak poczucia winy, brak "wyrzutow" sumienia-utwierdzaja mnie w tym przekonaniu...Czyli, zaczynamy rozmowe, bo do tej pory, to bylo moje klepanie pacierzy ( z ktorego nie zrezygnuje, bo bylo najprostsza forma ofiary z mojego czasu, z mojego zmeczenia, z mojego lenistwa, z mojego ja-nie chce!) Lamaly(i lamia do tej pory!) kark mojego oporu, ucza czegos, czym naprawde nie grzesze!, czyli systematycznosci. I Adresatowi moich modlitw pozostawiam do oceny ich wartosc, w ktora nieustannie ufam, chociazby w ulamek tysieczny tejze! No, to koncze, bo mam jeszcze pare rzeczy do zrobienia, oczywiscie, z paciorkiem wlacznie!
anezob
1 lutego 2007, 19:55te ciemne dzni to przez pogodę może. U nas aura jesiennnej szarugi zamiast śnieżnej zimy, też zasmuca ludzi, gubi gdzies radość. Pozdrawiam i wiem, że Twoje modlitwy sa na pewno wysłuchane.
Jolkapl
31 stycznia 2007, 22:41fajnie bedziemy sie kontrolowac jak nam idzie ,a nerwowe dni mina ,bedzie dobrze .trzymam za Ciebie kciuki pa!
Runner23
31 stycznia 2007, 19:06hejka,operacja nie wiem kiedy.w piatek mam wizyte u onkologa,zrobi mi usg i tak dalej.glupia jestem bo wczoraj dalam czadu na silce i dzis przez pol dnia tak mnie piers bolala ze szok,a na bank to nie sa zakwasy bo przeciez piersi to sam tluszcz:/ ehhh...
anakow
29 stycznia 2007, 22:04dawno Cie nie było....
stellabella
29 stycznia 2007, 19:52Krysiu Twój wpis wykasowałam tak jak prosiłaś -jeśli masz ochotę ze mną pogadać zostawiam Ci mój nr gadu-gadu 6072982 .jest ustawione na niewidocznym ale jak zostawisz wiadomość to zaraz się odezwę.Buziaki i uszy do góry papa
Jakob
28 stycznia 2007, 14:31Ja tez zawsze stawiam na modlitwe!!! To Ty jestes z Kanady??? A wiesz, ze Nelly zagra w CSI w jednym z odcinkow? Dokladnie 07.02. o 10.00.PM, w CBS (US) i CTV (Canada)...
mariolkag
28 stycznia 2007, 11:22to za zaległości?Poproszę o newsy!!:))Wczoraj w trakcie oglądania filmu ,zobaczyliśmy WTC i zastanawialismy sie z mężem, kiedy doszło do zamachu?2003?2004r?Nie!.Zaczęliśmy kojarzyć ten fakt ze zdarzeniami naszego zycia i wychodzi na to,że to było w 2001r.Matko!Przecież to jakby wczoraj.W takim tempie za chwilkę bedziemy starymi ludźmi.Pod wpływem Twoich wpisów nasuwa się pytanie-czy warto być małostkowym??Co zrobic zeby się zatrzymać i smakować każda chwile, cieszyć się czasem spędzonym z ludźmi, ktorych kochamy?Dokąd tak śpieszymy?Z kolei, czy lepiej być w życiu egocentrykiem, czy altruistą?Hmmmm, tak mnie jakoś wzięło niedzielnego ranka.
wodzirejka
23 stycznia 2007, 19:12modlitwa, to dobry pomysła, bezpośrednia rozmowa, jeszcze lepszy!!!! :o))) Całuję mocno i pamiętam o Tobie! papapa
stellabella
23 stycznia 2007, 14:50Wpadłam zostawić Ci pozdrowienia,ale zostawię też promyk słońca niech rozjaśni ten mrok....buziaczki papa
szymonska
22 stycznia 2007, 09:18DZIEKI ZA KOMENTARZYK ,POZDRAWIAM I ZYCZE POWODZENIA.
Runner23
22 stycznia 2007, 09:15no zaczynasz od nowa ale schudlas 9 kg...gdzie tkwi sztuczka:)?
szymonska
21 stycznia 2007, 11:08hey DZIEKI ZA WPISIK, CO DO TWOJEGO PYTANIA TO NIE CWICZYŁAM ZADNYCH BRZUSZKOW TAKA MAM BUDOWECIAŁA , BRZUSZEKŁADNY , ALE ZA TO MOJE NOGI NI SIE NIE PODOBAJA:( DLATEGO MUSZE JESZCZE TROSZKE POWALCZYC.ZYCZE CI POWODZENIAI POZDRAWIAM
megi62
21 stycznia 2007, 08:35ci życzę i nawet dużo nie będę pisała bo greenka świetnie napisała ,to o czym ja także pomyślałam -- życie często wystawia nas na próby, przez co stajemy się twardsi i mądrzejsi a propos dzieci- to moja sędziwa koleżanka zawsze powtarzała małe dzieci - mały kłopot, duży kłopot. pozdrawiam serdecznie.
greenka
20 stycznia 2007, 12:37Chyba jakies przeczucie zaprowadzilo mnie do twojego pamietnika... Tez mamy problem z tesciowa, a raczej z jej zdrowiem :( Szczegoly u mnie, nie bede powtarzac. Poki co, jestesmy dobrej mysli. Wy tez badzcie. Nie wolno sie poddawac- do ostatniej chwili. Nie wazne, czy to dotyczy walki o nas samych, czy o naszych bliskich. To samo dotyczy odchudzania, czyli dazenia do obranego celu. Ja mam wrazenie, ze cale zycie ucze sie systematycznosci i naprawde wielki postep zrobilam :) Czlowiek uczy sie ponoc przez cale zycie... Tylko, ze jak juz mnostwo wiedzy posiadzie, to nie moze jej wykorzystac, bo sil nie wystarcza... takie to troche bezsensowne, nie? Gonimy cale zycie za zajaczkiem, a jak go juz zlapiemy, to okazuje sie, ze nie mamy z niego zadnego porzytku :) Krysiu, zycze ci wytrwalosci w diecie, tego zebys swojego zajaczka zlapala jeszcze zanim stanie sie bezuzyteczny ;) :cmoki: