- w coraz-to- nowej pizamce...Co raz to bardziej kuszacej - "przewidocznej"- na tyle, ze zwraca uwage wszystkich wokol, i o to wlasnie Jej chodzi! Gdy tylko Ja widze zaraz krzycze-"witaj Sexy"! , a Vanessa odpowiada na to pozdrowienie wielkim usmiechem! I nie zaluje Jej komplementow...Vanessa jest swiezo po przeszczepie nerki, ale ostatnio sie zamartwia, bo pojawily sie u Niej symptomy odrzutu "nowego" organu przez cialo...Vanessa sie martwi! Ja tez, bo widze, ze dopada Vanesse depresja. Wiec pocieszam Ja, kiedy i jak tylko moge! Kiedy Vanessa czuje sie lepiej (psychicznie) - widze nowa kreacje pizamkowa, a kiedy lezy, taka cichutka, zwinieta w "klebek", to wiem, o czym mysli...
Vijor ma 69 lat. Nogi Mu bolesnie puchna. Jest po przeszczepie nerki, i po powaznej operacji serca. Ostatnio cos sie zlego z Nim dzieje. Nie wie co , a i lekarze sa w trakcie "odkrywania prawdy"...Wszytsko to jednak potrzebuje czasu, a sam Vijor zaczyna sie godzic, ze czas Mu "pakowac walizki"...Patrze Mu w oczy,i widze, ze umyka z nich iskierka nadzieji. Obiecuje Mu modlitwe. Dziekuje mi za nia, ale chyba juz nie wierzy w powrot do normalnego zycia. Oczyma wyobrazni widze w dloni Vijora "bilet bez powrotu"...Zostawaim Mu usmiech na pozegnanie..Tyle tylko moge...
Anna zgubila juz 2/3 wlosow.Pocieszam sie faktem, ze to tylko reakcja na silne srodkli medyczne! Mowie Jej, ze wlosy odrosna, beda inne, silniejsze, moga nawet zmienic kolor, a z prostych - moga zamienic sie w krecone. Anne to cieszy! Raz po raz, kaze mi rozspuscic moje wlosy, by sie upajac ich widokiem. Dziwnie sie z tym czuje, bo nie po to tam jestem, ale Annie nie odmowie, bo jest Jej to potrzebne...Anna przezyla smierc kliniczna, che mi o tym opowiedziec, ale musi sie wzmocnic, bo podwojna transplantacja pluc-robi swoje. Kazdy oddech - to wielki wyczyn! Chce oszczedzic Jej tego cierpienia, ale jak juz sie wzmocni - to nie omine tej okazji, by z Nia o tym wielkim przezyciu porozmawiac!
Dzisiaj dostalam od Mili (zony Yonga, pacjenta) rysunek, o ktory sama poprosilam. Zauwazylam, ze Mila w czasie dlugich godzin przesiadywania u meza - cos szkicuje...Nie powstrzymala mnie "taktyka profesonalistki", i zapytalam sie niesmialo, czy moglaby kiedys naszkicowac cos dla mnie, cos od siebie - niewazne co byloby przedmiotem szkicu, byleby byl wytworem Jej reki! No i dzisiaj, otrzymalam szkic figury Buddy, ktory na swoich plecach dzwiga worek, a w tym worku - same dobre zyciowe przypadki! Ucieszylam sie tym bardzo! Uwielbiam dostawac cos, co jest wytworem osoby, ktora znam...
W pokoju nr 172 - na moje "dzien dobry" odpowiada mi piekna polszczyzna - "jak sie dzisiaj masz?" - rodowity Wloch - Marco...Obok Marca, w dwuosobowym pokoju - lezy Pan Lipinski, ktory nie ..zna polskiego! Taki sytuacje tez sa godne zauwazenia, bo budza w nas zaskoczenie...
Wracam do domu...Jestem zmeczona. Klade sie na dwie godziny, by zaczerpnac troche sil. Wieczorem, gdy upal zelzal, zabralam Dzieci na spacer i zakupy..Nakupilam Im dobrych lodow, porcje jedzenia w MCDonald'sie! A One - nie magly sie "zmiescic w czasie" , by opowiedziec, co to sie ostatnio wydarzylo. Przerywam Im w pol zdania mowiac, ze sie za Nimi stesknilam, spogladaja mi w oczy , i wiem, ze i Oni tesknia za wspolnymi wieczornymi spacerami...Cos umyka, Dzieci rosna, a ja coraz czesciej do pracy...Wciaz - bardzo szczesliwa - ze moge tam byc, ma dwie zdrowe rece do wykonywania tego, za co mi placa, ze nie musze liczyc na obce rece, by mi uslugiwaly - mam sily by powiedziec Dzieciom, ze tesknie, kocham i...
bezkonserwantow
22 sierpnia 2007, 20:39a ja czekam na nowy wpis.
megi1977
14 sierpnia 2007, 01:09mi też dzięki mojej pracy brakuje czasu na bycie wieczorami z rodziną a szczególnie z mężem z którym przez cały tydzień mijamy się w drzwiach wymieniając opieką nad dziećmi. Pozdrawiam i myślęże takim opisem szybko na nowo odkrywamy jakim darem jest zdrowie i życie. Trzymaj się
anezob
13 sierpnia 2007, 22:01jesteś Aniołem... na pewno odnalazłaś swoje miejsce. Pozdrawiam
wodzirejka
13 sierpnia 2007, 20:18Krysiu Kochana!!! Bardzo mocno dziękuję!!! Z Bogiem wszystko jest możliwe :o)) !!! papa <img src="http://img231.imageshack.us/img231/9915/rza3ma3.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>Shot at 2007-08-13
bezkonserwantow
12 sierpnia 2007, 17:55strasznie smutny ten wpis. ściskam cię mocno!
wodzirejka
11 sierpnia 2007, 14:15:o))))) pozdrawiam Cię ciepło!!!!!!!!!!
roxy1
11 sierpnia 2007, 09:14masz rację z koszulka to pamiatka z Che na piersi a co? trezba propagować lotne mysli hihihih komo-socjalizmu
Justyska23
10 sierpnia 2007, 11:38tak sie ciesze, ze jestes szczesliwa, ze mozesz pomagac innym, wie, ze Twoj usmiech czesto daje wiecej niz niejedno lekarstwo, tak trzymaj. ozdrawiam Cie bardzo goraco!!! buziaczki :)*
wodzirejka
7 sierpnia 2007, 19:57wreszcie się pojawiłaś i jak zawsze ofiarna i pełna dobra dla ludzi... Podziwiam!!! pozdrawiam bardzo gorąco!!! papa
roxy1
7 sierpnia 2007, 16:44i tak trzymaj Krysiu bo moim zdaniem niesiesz pomoc często wazniejsza niż ta stricte lekarska.
ako5
7 sierpnia 2007, 09:22najwazniejsze jest to ,ze człwoeik jest zdrowy i moze przy sobie wszystko zrobic i jeszcze pomóc innym....masz cięzka prace krysiu, ale na pewno oprócz zmeczenia, czasami łez...daje tez duzo radosci...pozdrawiam Ala