przed swietami tego roku-niesamowicie byl zanizony...Ozyly wspomnienia z roku ubieglego, i nie bylo sposobu, by uskubic odrobiny radosci.Bylam placzliwa, wrecz- zdolowana...Taki"krapiasty" nastroj. Jak kazdej niedzieli - odwiedza nasz szpital - kapelan Od pewnego czasu - jest nim Polak). Zatrzymal sie tym razem- na dluzej, i pogadalismy sobie ( to znaczy- ja sobie poryczalam , a On-sluchal). Potem, gdy skonczylam swoja pozalona mowe, On poprostu-przytulil mnie do siebie i najspokojniej-zapewnil-ze bedzie wszytsko w porzadku! Nie wierzylam, bo jak? No i naedszla Wigilijna wieczerza...I znowu sie zaczelo...Synek stwierdzil, ze nie ma ochoty kultywowac tradycji lamania sie oplatkiem, i po krotkiej modlitwie- poprostu - odszedl sobie od stolu(bo potraw wigilijnych- nie tyka).Nie panikowalam (tym razem) , ale spokojnie-kontynowalismy Wigiljna kolacje...Nastepnego dnia-bylo juz troche lepiej z moim nastrojem, choc w pracy-bylam malomowna, i gdzies tam w zaciszu pustego pokoju-poryczalam sobie...Potem p powrot do domu- i przygotowanie obiadu dla nas i gosci...nastroj-sukcesywnie sie poprawial, a i Malolatowi- smakowalo jedzenie duzo bardziej...Nastepny ranek- do pracy, a po pracy- wyjazd do Znajomych( Dzieci-pozostaly w domu...) O jak potrzeba mi bylo tego wyjazdu! W koncu- to nie ja-pracujaca caly czas w swieta-musialam stac przy garach...No, pomyslalam- coraz lepiej z tym moim nastrojem, coraz lepiej..Kolejny dzien w pracy-zlecial mi dosyc szybko, w miare wesolo, a wiec-wrocilam do domu zadowolona! Niestety, zaraz po powrocie otrzymalismy wiadomosc o smierci naszej Przyjaciolki...Znowu-Ktos odszedl....Zasnelam z modlitwa na ustach...Za to dzisiaj z rana- bylo juz zupelnie inaczej..W koncu-wspolna kawa z mezem, pare milych chwil, zadnego pospiechu...Tego mi bylo potrzeba.
To o czym wlasnie napisalam - to takie zwykle- malo znaczace, ale wazne! Boczlowiek tak pedzi w zyciu, ze nie ma czasu sie zastanowic, co Go naprawde cieszy...
Jeszcze tylko musze podziekowac kapelanowi za modlitwe, bo jestem przekonana , ze mial duzy wplyw na moje polepszenie nastrojowe...No, i Bogu-przedewszystkim-DZIEKI!