Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moje male rekolekcje...
31 marca 2006
...jak to jest z Wiara? Skad Ona przychodzi? Jak to sie dzieje, ze sie Ja traci...czasami na krotki okres..czasami ...bezpowrotnie? Takie przemyslenia nachodza mnie ostatnio, w kontekscie zwierzenia Pani Soni, ktora opowiadajac mi czesto o okrucienstwach Oswiecimskiego zycia, zawsze podkresla, ze wierzy w Opatrznosc Boza! Nie stracila tej Wiary, nawet, gdy , kolejny raz udajac sie do lagru nr 2(gdzie przebywala Jej 35 -letnia Matka)-z malutka porcyjka czarnego chleba(otrzymana od Essesmanki, ktora to polubila na tyle Mala Sonie, by Jej dac dodatkowa porcyjke chleba), zobaczywszy stos cial ludzkich "rzuconych na sterte",...ujrzala cialo swojej Matki? "Nie moglam sie nawet z Nia pozegnac!".Nie mogla sie nawet z Nia pozegnac...biedna , mala Sonia...Nie dane Jej bylo z ludzka godnosci "zamknac " zycia Matki w jakims zalobnym ceremoniale, ktory raczej koi zywych, bo Umarlym, tak naprawde, to...
A jednak, nie stracila wiary! Zwrocila sie szybko do Boga z blaganiem, by sprawil cos, by wstrzymac Jej male serce przed rozdarciem!
Ale, tez spotkalam Inna Pania, ktora przeyzla okrucienstwo Oswiecimia..Niestety, stracila wiare w Boga...To samo przezycie, a jednak?
Czymze jest wiara? Skad pochodzi? Jest Laska, tak mnie uczono...Dlaczego Innym udaje sie przyjac ten dar , i nie utracic do konca zycia, a Inni, juz na starcie, nie biara Go w swoje rece? Chyba, to sprawa wolnego wyboru...Czasami, bardzo bolesnego, zwlaszcza w skutkach...
A teraz cos weselszego:
Otoz, kiedys Swieta Teresa z Avilli, jakac gdziec daleko, zcisnieta z wieloma Innymi na wozie, zaczyna Bogu wyrzucac, dlaczego to Ona, musi tak sie trudzic? Dlaczego Bog, ktory juz Ja dobrze zna, dopuszcza na nia takie niewygody?
W odpowiedzi od Boga-uslyszala glos-mysl:"Moja Droga, wiem, jestes Moja Pzryjaciolka, i tak wlasnie Cie wyroznilem!", w odpowiedzi na ten glos Bozy, Swieta odpowiedziala: "No, jezeli Ty Boze w taki sposob traktujesz swoich przyjaciol, to sie teraz nie dziwie, dlaczego masz ich tak malo!..."
Tylko z pozoru, te dwie czesci moich (bardzo, ale to bardzo!)osobistych rekolekcji, sa jakby ze soba nie zlaczone...ale tylko z pozoru...
abiks
5 marca 2008, 00:38kolorowych snów...::))<img src="http://images34.fotosik.pl/165/158900ccb5c1c8ff.gif" border="0" alt="darmowy hosting obrazków"/>
anakow
1 kwietnia 2006, 21:46nigdzie sie nie wybieram..absolutnie..to chyba taki rodzaj starjku..nie chce się dołowac..wiesz..gdyby odchudzanie przychodziło mi łatwo to inna sprawa..ale ja sie męcze..zagnębiam sie tymi gramami, które waga pokazuje mi na plus..tak wiele robię..tyle pieniedzy mnie to kosztuje..że ja nie moge patrzec na ten zakichany pasek z 2kg więcej...od wczoraj czy przedwczoraj..nie denerwuj sie ..przede mna długa droga..a bez ..zresztą..ja tu nie tylko cierpliwosci się ucze..ale i zycia..mam tu takie cudowne wsparcie...ja czegos takieg w zyciu nie miałam krysiu..czuję się tu taka bezpieczna
Powiot
1 kwietnia 2006, 21:35piszesz Krysiu!Sama nie mogepojąć,czemu jedni wierzą głęboko i szczerze,innym wiara potrzebna jest tylko czasem,jeszcze inni w nic nie wierza itd.Cóż,myślę,że ludziom głęboko wierzącym, jest znacznie atwiej żyć.Szczególnie w chwilach smutku,zagrozenia, w chorobie.Mają się na czym wesprzeć, mają gdzie szukać nadziei i pocieszenia.Niby większość ludzi(u nas, w kraju) dostaje katolickie wychowanie, chodzi na religię, przyjmuje sakramenty, a potem odwraca się od kościoła- a od Boga znacznie rzadziej.Można tłumaczyć to na wiele różnych sposobów.Wydaje mi się,że w ostatnich 15-20 latach nastąpiła degradacja kościoła ,wywołana często postępowaniem wielu księży-zupełnie niezgodnym z nauką kościoła."Przymus" bycia wierzącym, to przegięcie jakie w ostatnich latach nastąpiło- też wpłynęło negatywnie na ludzi.Za czasów komunizmu, kiedy było to źle widziane, nawet sekretarze POP szli do kościoła,cichcem,bez afiszowania.Pewnie na zasadzie owocu zakazanego.Obserwowałam zniechęcenie do praktyk katolickich u syna i jego kolegów.Chodzili regularnie na mszę do końca podstawowki i w I klgimnazjum.Potem przygotowania do bierzmowania- to chodzenie na roraty,drogę krzyżową, różaniec, nauki w soboty, msze niedzielne itd- działały odwrotnie niż powinny.Młodzi ludzie nie lubia tak silnej presji,przymusu.Po bierzmowaniu-trudno młodzież zachęcić do praktyk religijnych.Powiem Ci,że sama mam czasem mieszane uczucia,gdy słucham nauki w kościele.Czasem chętnie wyszłabym i nie słuchała dalej tej papki dla ograniczonych!to zależy od księdza, ale na prowincji ,rzadko zdarzają się mądrzy i dający prztykład własnym życiem!Mnie osobiście niezbyt odpowiada oprawa, ta cała otoczka, towarzysząca rozmowie człowieka z ogiem.Ja wolę sama z Nim rozmawiać, bez pośrednictwa człowieka, który nie budzi mojego szcunku.Oczywiście nie mozna uogólniać!Jak byłam na studiach,chodziłam do kościoła przy KUL- tam były piękne msze dla studentów.Ani jedno słowo kazania nie budziło moich wątpliwości!Gdybyz cały kler był chociaz w połowie podobny do naszego zmarłego Papieża- z pewnością kościoły pękałyby w szwach.Pozdrawiam Cie serdecznie i dziękuję za te rozmyślania wielkopostne!
pusia61
1 kwietnia 2006, 21:29moja droga odchodzenie jest częścią życia, byliśmy dziś na spacerze i Kraków jest pełen papieża, nie da się przed tym "uciec" oczywiście w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu było pięnie i wzruszająco, ale wracająć do naszych koleżanek tak jak podejrzewam ze strony Roxy to jest żart to niestety Muka i Ania mówią poważnie jest mi też bardzo przykro ale te decyzje należy uszanować.Na szczeście takie odejście nie jest ostateczne i pozostaje nadzieja.
anakow
1 kwietnia 2006, 20:49...to nie jest akurat uczciwy człowiek..on ma juz coreczkę..ma na imie wiola..ma ok 13-14lat..też ja zostawił...ja wiem co sie po nim spodzewać..i nie mówię to dlatego, ze mam uraz..to ejst człowiek, który wraca np po 7latach i mysli, ze wszycy na niego czekają...ja boję się, ze ją skrzywdzi...u mnie jest spalony nie tylko jako mężczyzna ale i jako człowiek..nie wiem czy "to" można nazwać miłością..dla mnie to egoizm i samolubstwo..a czas..fakt..pokaże co dalej
anakow
1 kwietnia 2006, 18:58a ta kartka krysiu..nie nie była polecona..nie odebrałabym wtedy...ja nie potrzebuje prezentów od niego..niech daje co nalezy i łaski nie robi..no i przez komornika niech daje aby i on miał czyste konto a ja spokój..to jest tatus "jeden raz w roku"...nieee..to nieee ma sensu..on nie ma sensu..jego zachowanie nie ma sensu...
anakow
1 kwietnia 2006, 18:52tak samo mocno boli...mam koleżankę/ przyjaciółke, która zapewne równie pieknie potrafiłaby Ci na to wszystko odpowiedzieć..w niej jest siła i zrozumienie..jej serce jest czyste i pełne wiary..potrafi przyjąć ze spokojem najwieksze cierpienie..choć moze tak naprawdę tylo dlatego, ze nic az tak strasznego ją nie spotkało...ale tak naprawdę czy wiara to nie jest ukojnie dla zmysłów? poczucie, ze jeste Gdzieś ktoś, kto Cie rozumie i słucha..i nie musisz głosno mówić płakac..szlochac..
Bozka1
1 kwietnia 2006, 16:24są bardzo na miejscu. Tym bardziej, ze jesteśmy w przededniu rocznicy śmierci papieża. Też ciągle się zastanawiam nad sobą w tym aspekcie. Pozdrawiam!
sikoram3
1 kwietnia 2006, 10:20tak czas rekolekcji czas rozwazan.wiesz nie wiem skad ale wiem ze bez niej zyc nie mozna ,i nawet ateisci w cos wierza.jest i juz i jest potrzebna kazdemu.
mooniaa
1 kwietnia 2006, 08:43Piękne jest to co napisałaś Krysiu.....ja bardzo chcę wierzyć...staram się słuchać, czuć, przyglądam się życiu...myślę, ze tylko w taki sposób uda mi się w gębi serca dostrzec Boga......
mooniaa
1 kwietnia 2006, 08:39Krysiu dziękuje za tak miłe słowa...aż się zawstydziłam...Jesteś kochana, dziękuje:)))
Eliza20
31 marca 2006, 21:18ojej,to piękne! piekne! po prostu piekne o czym piszesz! nareszcie wróciłaś-cieszę się!:-) brakowało Mi Ciebie i czytania Twojego pamiętnika choć nie zawsze mialam czas na pozostawienie w nim komentarza.Lubię czytać Twoje zapiski bo są tak inne od innych,takie mądre,przemyślane,refleksyjne i dojrzałe.I przyznam Ci się ze czytając je uczę się wielu rzeczy.....dziękuję Ci za to kochana kobietko:-)
pusia61
31 marca 2006, 20:08droga piękne i mądre te twoje opowieści ale ja trochę nie na temat, chciałam powiedzieć, że twoja rozbujana wyobrażnia dobrze ci podpowiadała.