, kora obecnie przebywa w szpitalu. Pobieraja szpik kostny, badaja to i owo...A Ona - cala w strachu! Nie da sie z Nia rozmawiac, bo odrzuca kazda probe rozmowy o chorobie (no, a ja chce wiedziec co i jak!), ale kaze mowic, duzo mowic! No, a mnie ta mowa nie idzie cos...Cos tam mrucze o Dzieciach, o Mezu, o sobie, ale wszystko to niknie w waznosci Jej choroby! Wychodze juz chyba z parodniowego okresu, w ktorym to wszytsko mieszalo mi sie w glowie: pogrzeb, lot, Polska, Kanada, sny jakies prorocze...Zaraz, gdzie ja wlasciwie jestem?! A, juz wiem...juz u siebie...rozpoznaje..Przeciez chodze do pracy, w telewizorze mowia po angielsku...Czasami na sile -ogladam cos bardzo glupiego, bo juz nie mam sily zyc na szczycie waznych spraw! Probuje wrocic do starego rytmu z przed wyjazdu do Polski....Powoli, powolutku...Tylko, ze juz nic nie bedzie takie samo jak przed....
P.S. W tym miejscu zebrze o modlitwe w intencji mojej Siostry i Jej podobnych, zasypiajacych i budzacych sie z paralizujacym strachem o kazda chwile zycia...
mag1313
11 lutego 2008, 00:25Na mnie też możesz liczyć.
agusia3r
9 lutego 2008, 13:47Moją modlitwę masz zapewnioną... Będzie dobrze...
blanita
6 lutego 2008, 12:25ciagle cos sie dzieje ... tylko dlaczego ciagle Ty??? Pamietaj ze zawsze po burzy przychodzi spokoj. Na razie masz burze ale kiedys bedzie zupelnie inaczej, bedziesz spokojna i sczesliwa - zobaczysz!
moniakmc
4 lutego 2008, 19:22na moją modlitwę możesz liczyć.
KaRej
3 lutego 2008, 16:40Rzeczywiście, choroba bliskich to trudny temat.. Miej wyrozumiałość dla siostry - sama piszesz, że Ona i Ty żyjecie w strachu... Życzę odwagi i wiary! Może gdy oddasz Bogu problem, będzie lżej? Ciepło pozdrawiam Kasia.
mnna
3 lutego 2008, 10:43modlic. Sil Ci zycze