tylko krotki wpis, co bym ja sobie zdala sprawe, jak to ze mna jest. Otoz-w pracy-"maly kociol". Poniewaz stanelam "okoniem", a to sie Komus nie spodobalo- to najzwyczajniej- kabluje na mnie.No coz, ja mam sie na bacznosci, wiec nie tak latwo ze mna....A do tego- moja pracowitosc i (chyba) mila powierzchownosc- nie sa w stanie zmylic Tych, ktorzy sa obiektywni.A tych mniej obiektywnych- jesli zycie nie zmieni- to dalej siac beda zamet, nic juz na to nie poradze! Jednym slowem- dobra lekcja zycia!
Rozpoczal sie Post , wiec( jako "heavy-duty" Catholic) powinnam cos zmienic na lepsze w sobie. Ciezko mi to idzie! Normalnie, nie mam wielkich problemow z pokonywaniem swojej krnabrnej persony, ale, wlasnie jak sobie przyrzeklam poprawe- jakby cos we mnie trafilo! Tak mi z tym "pod gorke", ze az sie boje, czy tylko nie bedzie gorzej?
Nie planuje na czas Postu zawieszenia pozywania slodkosci, bo nie mam jakos smialosci- uzywac okresu Postu - do bardzo przyziemnych osiagniec, ale - postanowilam sie ....nie wazyc przez dni czterdziesci cztery.Powinno mi to dobrze zrobic, poniewaz- wpadalam juz w nalog kilkukrotnego wazenia sie ( w ciagu dnia), a to juz psychoza ! Tlumacze to jednak, checia powrotu do starych - dobrych ksztaltow. Nie powiem- jem duzo mniej, coraz czesciej - w zawartosci kalorycznej-"schodze"ponizej dwoch tysiecy kalorii( co dla mojej wagi juz powinno dawac spore rezultaty) ale, nie widze efektow.No coz, najbardziej - ze wszytskiego na swiecie- pokochal mnie moj tluszcz, i nie chce mnie opuscic! Taka bezwarunkowa milosc!
Czesto - ostatnimi czasy- przebiegam sie po roznych pamietnikach, czesto- przypadkowych.Co z tego wynika? Ze, sie starzeje, i coraz mniej we mnie zrozumienia dla "pustoglowia" mlodych dziewczyn, ktore - bedac ponizej 18 lat- katuja sie glodowkami, upatrujac w tym szanse na sukces. Dodac musze - ze Te , o Ktorych wspominam- maja juz i tak zanizona wage, iz dalsze odchudzanie- grozi jakimis problemem na zdrowiu.Kiedys "Vitalia" reagowala na takie wpisy, ale teraz- wymyka sie to spod kontroli- zwazywszy na ilosc osob zarejestrowanych na tymze portalu. Szkoda mi w ogole tego pokolenia, ja jeszcze moglam cieszyc sie mlodoscia bez nagonki na moja wage, bez tego puczu , ktory nakazuje byc hudym jak kosciotrup! Wciaz pamietam smak dobrego jedzenia, i jakis tam lakoci! Biedne to pokolenie, ktore juz katujac sie dietami- glodowkami- rozwala praktycznie swoj metabolizm u progu doroslosci! Organizm sie upomni o wlasne prawa, i tak - uczony od lat nastu- nauczy sie zapobiegawczo - wylapywac kazda kalorie jaka mu sie poda, po to by przerabiac na tluszcz- bo nie wiadomo-kiedy mu sie jakis kasek trafi- wiec tak na "zas" = bedzie odkladal....Ech, wiele sie o tym pisze, ale mlodosc ma swoje prawa, tylko zeby przezyc to jakos bezpiecznie!Tego zycze Wszytskim Mlodym i Starszym....
Aldek57
25 lutego 2012, 11:38Myślałam,że tylko ja tak mam,że jak postanawiam się poprawić /a szczególnie przy postanowieniach wielkopostnych/ to coś wkracza w moje życie i burzy ład i spokój i zdarzają się częściej jakieś prowokacje, z którymi trzeba sobie dać radę.Rozumiem,że to są specjalne przeszkody, które działają na zasadzie "co cię nie zabije to cię wzmocni".Pozdrawiam