-Pani Sonia "odchodzi" na moich oczach...Z glebi Jej wzroku wyziera sie rozpaczliwe pytanie o przyszlosc Jej Syna po "odejsciu" Pani Soni...Zal na to patrzec! Moge (tylko?) szeptac ciche blagania do Boga, by okazal sie laskawy dla Pani Sonii i Jej Syna...
- Na Plebanii trwaja (moje) cwiczenia pokory. Paulina traktuje mnie olewajaco, milczaco, a ja probuje sie nie poddawac temu "treatmentowi", i usmiecham sie od ucha do ucha! Zobaczymy, co bedzie dalej, komu wystarczy sil, czy Jej - na ciagle zwracanie mi uwagi, czy mnie, na przyjmowanie ich z usmiechem na ustach?! Czarno widze (czasami) swoja pokorna wole, nie jestem typem "potulnej owieczki", wiec walcze soba cala, by sie nie dac nastrojom Pauliny...
- Dieta? przybylo mnie caly kilogram, zre, i nie wiem, jak to sie dzialo, ze moglam przez tyyyle miesiecy odmawiac sobie posilku po osiemnastej (idac spac - czesto, gesto - po dwunastej w nocy...)Ale nie marudze, bo wiem, ze nic tu po moim marudzeniu, bo wiele z Was "tak ma", wiec....
- W domu.Wlasnie odkrylam, ze moj (prawie) jedenastoletni Syn, zaczyna dojrzewac! No i coz? Musze z nim duuuzo rozmawaic, bo On nie jest chetny do dojrzewania, a przeiez...nie ma innego wyjscia, prawda?
- a reszta? Cale szczescie, ze na dworze slonce, bo bylabym na progu jesiennej depresji...
- I to by bylo na tyle....
wodzirejka
29 listopada 2006, 22:26Dzielna Krysia!!!!! Pozdrawiam Cię słonecznie i gorąco!!! niech Ci się ciepło na sercu robi!!! pa
stellabella
27 listopada 2006, 19:25Tak się zastanawiam Krystynko dlaczego nastroje tej jakiejś Pauliny są ważniejsze niż Twoje?Wielkie brawa za opanowanie-ja na pewno bym tak nie potrafiła.Pozdrawiam serdecznie pa
tomasia
27 listopada 2006, 12:31za oknem paskudna mgła... i jak tu się nie dać jesiennej depresji - bo na depresję poporodową to się już chyba nie łapię :)))
greenka
25 listopada 2006, 13:13Oj Krysiu... az nie wiem, co napisac... Ja tez czasami mysle, ze to cale odchudzanie, to ciagle dazenie do jakiejs wyimaginowanej doskonalosci, to takie... MAŁE. Malutkie... przy tym wszystkim z czym musimy sie zmagac na codzien :( Mam za soba bezsenna noc i dzika galopade mysli.I strach. Bo uswiadomilam sobie, ze trace tyle czasu i energii na pierdoly, a zegar tyka. I nie umiem sobie wszystkiego poukladac tak, jak bym chciala :( Nadal nie wiem, co jest wazne, bo raz mi sie wydaje, ze to ja jestem najwazniejsza, a innym razem, ze moja rodzina. A czas ucieka, godzina za godzina... Jak to cholerstwo zatrzymac???
grubazia
25 listopada 2006, 09:14Moj maluch zaraz skonczy 6 lat. Francuscy koledzy w przedszkolu uswiadomili go wczoraj w temacie nieistnienia Swietego Mikolaja. Tak bardzo mi zal:( Chcialam, zeby jeszcze w te Swieta cieszyl sie i czekal na jakas magie... Nie udalo sie. Mam nadzieje, ze na tym uswiadamianie na razie sie skonczy. Dziekuje Krysiu za odwiedziny. Problemy mam ciagle te same, ale troche je przewartosciowalam i postanowilam walczyc. Trzymam kciuki za Ciebie i wiem, ze Ty bedziesz trzymac za mnie. Milego dnia, Krysiu:))
anakow
24 listopada 2006, 11:35dlatego mam pewien rodzaj szacunku do pracy w mc don...bo..uczy pokory..i tylko tam..opanowuje swoje emocje...tłumię wybuchy które jak wulkan kipią i pragną wybuchnąć...usmiecham sie...to nie jest wymuszony usmiech...to jest usmiech wyzosci..usmiecham się do siebie...że panuje nad tym..i nic i nikt nie jest mnie w stanie doprowadzic do ostateczności...a w domu jest róznie...przyznaję, że doceniam pracę..wyjscie z domu...i po raz kolejny powtarzam, że nie ejst to szczyt mojej ambicji...ale cos w tym jest...podoba mi sie ta moja walka wewnetrza "dobra ze złem" pomiedzy wypowiedzeniam niezbyt milych słów pod czyims adresem a usmeichem i gładkością załatwienia sprawy...bo tak narawdę..człowiek który krzyczy...ma o cos pretensje..słuszne lub nie...zachowuje się tak tylko dlatego, że jest bezradny i mysli, ze krzycząc jest groxny..a czasem poprostu nie rozumie lub nawet nie wie o co w tym wszytskim chodzi...ściskam cie mocno i gorąco pozdrawiam
malda
24 listopada 2006, 10:09A ja do Ciebie zaglądam Krystynko, ale nie zostawiam nic po sobie, bo czasem jak poczytam, to aż nie wiem co napisac...<br> Dzielna z Ciebie kobieta. Ja też staram się nie zwracac uwagi na złośliwości w pracy, na to, że dostaję najgorsze zlecenia, że jest osoba, która przed moim przyjściem podstawiała mi takowe... Wierzę, że sprawiedliwości stanie się zadośc... Nie rozumiem tylko takiego postępowania...Ja wiem, że jestem z innego świata, bo inaczej nie umiem...<br> Aaaa pokażemy im, że dobrocią można wygrac...<br> <br> Ty też wrócisz na swoją drogę...;)