Tydzien odchudzankia trzymania postanowien i co i gowno zamiast mniej na wadze jest wiecej...
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1048 |
Komentarzy: | 10 |
Założony: | 22 lutego 2017 |
Ostatni wpis: | 8 marca 2017 |
kobieta, 35 lat, zgierz
169 cm, 92.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Tydzien odchudzankia trzymania postanowien i co i gowno zamiast mniej na wadze jest wiecej...
Wczoraj wyciągnęłam rower z piwnicy. miałam wolny dzień słońce świeciło więc pierwsze 10 km w tym roku zaliczone!
Przy porannej kawie czytałam ciekawy artykuł na temat głodu emocjonalnego. Hmm poczytałam przemyślałam i to nic innego jak zażeranie stresu! Tak "cierpię" na to od dawien dawna... Ja czy chyba bardziej cierpi moja waga...
Pierwszy spacer od dawna za mną około godziny chodzenia i 4,5 km zrobione dzisiaj. Nie wiem czy to nowe leki czy z piętą jest już lepiej ale odpukać nie boli mnie już!
Mimo małych tłusto czwartkowych potknięć dzień wczorajszy zaliczam do udanych.
Zauważyłam, że o ile będąc w domu jestem w stanie się zdyscyplinować to w pracy jest mi strasznie trudno. Może trochę nakreślę charakter mojej pracy- jestem zastępcą kierownika w markecie. Także mam kontakt z jedzeniem przez prawie 8 godzin pracy- patrze na nie dotykam, nawet jak jestem w biurze to artykuły spożywcze są na pierwszym planie. To jest jeden z problemów, z którym sobie jakoś radze, bo się odcinam i myślę o czymś innym. Drugim problemem jest to, że koleżanki nie są na diecie a że z większością mam raczej dobre relacje to tu propozycja ciasteczka, tu kawa z mlekiem a tam Asia upiekła babeczki i "nawet nie spróbujesz?" (rawie jak "ze mną się nie napijesz?"). Najgorsze jest jednak to, że zapominam jeść tak potrafię przez ponad osiem godzin pracy nie jeść nic... I niby fajnie ale później wracam do mieszkania po 23ciej i jem, jem, jem...bo po prostu jestem głodna. nie potrafię sobie jeszcze z tym poradzić i w tym momencie jest to mój największy problem. Nie pomaga robienie sobie jedzenia do pracy czy ustawianie sobie budzików w telefonie, jeśli jem to szybko i byle co...
Postanowienia, niby proste ale realizacja zawsze stwarza problemy...
1. Nie będę pić energetyków,
2. Alkohol ewentualnie w weekendy,
3. Ograniczę słodycze,
4. Będę pić więcej wody (min 1,5 litra),
5. Będę jeść więcej owoców i warzyw (min w trzy razy)
6. Stworzę swój ogródek na balkonie,
7. Więcej ruchu (spacery, marszobiegi i mam nadzieje, że będzie pogoda na rower),
8. Będę jadła 4-5 małych posiłków, a nie dwa wielkie jak do tej pory,
9. Będę łykać suplementy, witaminy,
10. Będę dbać o skórę- balsamy, peelingi, masaże!
Tak by wyglądał mój plan z grubsza. Pewnie od razu nie uda mi się wszystkiego ale małymi kroczkami realizuje wszystko i schudnę w końcu schudnę...
Witam,
Kilka lat temu między innymi dzięki Vitalii schudłam około 20 kg, dlatego tez postanowiłam znów spróbować swoich sił tutaj.
Moja waga osiągnęła niebezpieczne epicentrum i nieubłaganie zbliża się do 100 kg! Na początku roku zaczęłam coś z sobą robić- marszobiegi i tak dalej. Niestety skończyło się na urazie pięty i od dwóch tygodni kuśtykam. Z zaplanowanych spacerów nici a mój orbitrek stoi i zbiera kurz. Niestety waga nie stoi w miejscu a rośnie. Próbuje się jakoś ruszać ale ciągle słyszę od lekarza STOP! proszę się oszczędzać!
Mam nadzieje, że to minie a waga spadnie...