Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie wierzę, w to co się dzieje.


Za oknem piękne słońce. Codziennie rano budzę się i codziennie rano przez krótką chwilę wydaje mi się, że jest normalnie. Że pójdę do sklepu i nikt nie będzie mnie obsługiwał zza grubej szyby, że nikt nie spojrzy na mnie dziwnie gdy kichnę czy kaszlnę. Że usłyszę bawiące się dzieci pod oknem, na placu zabaw. Że zadzwonię do koleżanki i umówimy się na kawę. Zadzwonię, ale nigdzie się nie umówimy. 

I tak sobie myślę, że wszystko w życiu jest po coś. 


Nienawidzę bezczynności, a siedzę bezczynnie już któryś dzień. Za miesiąc mieliśmy lecieć na wakacje życia, nie polecimy. Przyglądam się temu co na świecie, czytam, oglądam wiadomości i jestem przerażona. Jak to się stało i co dalej. Przecież wszelkie tragedie zawsze dzieją się "gdzieś". Gdzieś w Chinach, gdzieś daleko, gdzieś tam. Nie tutaj. I nagle to uderza w nasze życia. W moją pracę i w moją codzienność. 

Wszystko dzieje się po coś?


Dzisiaj musimy zwolnić, musimy się zatrzymać. Dostrzec to, co naprawdę istotne. Tak błahe rzeczy jak spacer z przyjaciółmi, kupno nowej bluzki, czy podróż komunikacją miejską nagle stają się niebezpieczne, niemożliwe, mało ważne. Czy jest się czego bać? Nie wiem. Jestem zdrowa, moja rodzina jest zdrowa, moi przyjaciele również. Statystyki jednak mówią swoje. Takie rzeczy zawsze dzieją się "gdzieś". U kogoś innego, nie tutaj, nie u mnie. A jednak mnie to dotyka. Zakazy, ograniczenia. I mam nadzieję, że dotknie mnie to tylko w ten sposób. 

Chciałabym znowu bez obaw móc wyjść na zakupy, beztrosko pojechać na wakacje, wrócić do pracy. Nie mam pojęcia kiedy to się stanie i jak bardzo zmienią nas te wszystkie wydarzenia. I czy w ogóle zmienią. 

W tym świecie, w którym wciąż goniliśmy za pieniędzmi, za posiadaniem więcej, za rzeczami, które nic nie znaczą. W świecie, w którym tak często żyliśmy razem, pod jednym dachem, ale nie wspólnie. W świecie, w którym kontakty towarzyskie doskonale udawało nam się zastępować światem wirtualnym, nagle zabrakło nam człowieka. Zabrakło powietrza. Zabrakło wolności. Nagle okazało się, że ludzie potrzebują spotkań. Że kilka zdań wymienionych na komunikatorze nie wystarczy. Że chcemy wychodzić do parków, na place zabaw, chcemy jeździć na rowerze i grać w piłkę. 

Chcemy by to jak najszybciej się skończyło. 


Chcemy móc cieszyć się wiosną. Jeszcze w tym roku. 


Pokora, spokój i pogodzenie się z tym co teraz. Tylko to nam zostało. I nadzieja. Oczekiwanie na dzień, w którym świat wróci do normy.

  • KlaudiaGriffin

    KlaudiaGriffin

    27 marca 2020, 15:40

    Ogólnie wszyscy jesteśmy zdrowi ale w pracy mam utrudnienia. Wprowadzają u nas pracę zmianową, nie mam auta, nie ma autobusów i nie mam jak dojeżdzać. Marzą mi się takie proste rzeczy, zakupy, fryzjer, wyjście na kręgle. Przeraża mnie to wszystko.

  • KlaudiaGriffin

    KlaudiaGriffin

    25 marca 2020, 18:21

    Napisane w punkt.

    • laauraa

      laauraa

      26 marca 2020, 08:05

      A co u Ciebie? Jak żyjesz teraz w tym dziwnym okresie?