Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nawet nie zamierzam sie wazyc....


masakra, znowu musze "zaczac" tzn pierwszy tydzien super, w sobotke mialam juz na wadze 69... wiec woda ze mnie schodzila. ALE w nastepnym tygodniu sie zaczelo... w pracy maraton w domu praca mgr.. i streeessss, jadlam co 3 godz ale nie mialam kiedy sobie jedzienia przygotowywac... Kolezanka przeslala mi swoj jadlospis wiec troszke go wykorzystam.. ale chyba dopiero w czerwcu teraz najwazniejsze zebym skonczyla pisac magistra, zalatwila vise do stanow i wszystkie inne pierdoly... Takze troche lipka, bo zwyczajnie na wiele rzeczy nie mam czasu. Postanowienie jest takie, ze nie jem slodyczy, chleba, masla itp... Stale godziny 7:00, 10:00, 13:00, 16:00, 19:00 Cwiczenia ograniczam do przynajmniej raz w tygodniu obowiazkowo. Pije duzo wody... no i jak juz skoncze prace mgr to ide do stajni do pracy :) uhu ciekawe jak mi pojdzie z tymi postanowieniami :)
  • LazyGirl

    LazyGirl

    19 maja 2014, 15:25

    trzymam kciuki :)