Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowe życie z nietolerancją glukozy


No tak... Nietoleracja glukozy. Brzmi dziwnie. Bardzo dziwnie, nigdy o czymś takim nie słyszałam. A tu się okazuję, że to moja przypadłość. Moja krzywa cukrowa(?) czy jakoś tak jest ponad wszelkie normy. 


Ale trzeba żyć dalej. Nie bardzo wiem jak się do tego zabrać? Diabetolog? Dietetyk? kurde, nie mam tyle kasy, a nie bardzo wiem co jeść.

Ale cóż, wujek google coś mi podpowiedział. Nie słodze, nie jem białej mąki i wyrobów mącznych (staram się, bo kocham pierogi)


Co ja dziś zjadłam

Śniadanie - półtora parówki, bułka z pomidorkami, ogókami i plastrem sera

II Śniadanie - pół parówki (zostało ze śniadania)

Obiadu właściwie nie było, nie wiem, jakoś nie chciało mi się jeść. Skubnęłam ziemniaka jak TŻ wcinał ;)

Na kolacje wciągnęłam sałatkę z rukolą, kiełkami brokuła, fetą i pomidorem z sosem z musztady, cytryny i oliwy.


A, jeszcze była u mnie babcia i na podwieczorem ze 3,4 ciastka zjadłam do kawy. Kurde, kocham te słodkie serduszka z krakusa <3 ;D


No, generalnie z dietą o niskim indeksie (ze względu na nietolerancje glukozy) to tak sobie, bo ani ziemniaków, ani ciatek mi nie wolno. No ale jutro będzie lepiej.


Mam zamiar jeszcze z pół godziny pokręcić hula i może przysiady, brzuszki. Ciężko mi się zmobilizować do ćwiczeń.


waga z dzisiejszego poranka = 56,8kg

no szału nie ma

przy 154 cm to tak sporawo...


Ale nic, praca, szkoła, inżynierka, doba jest za krótka. Wszystko w biegu. 


  • barhoumi

    barhoumi

    10 maja 2013, 18:39

    Wagę masz ok, współczuję choroby. Wujek google na pewno będzie pomocny. Co do odżywienia to nawet internista powinien być pomocny, lub Cię ewentualnie do kogoś skierować. Życzę powodzenia